Kochane! Właśnie z nerwów wywołanych oczekiwaniem na te pieprzone skurcze (:P) po raz enty przeglądam torbę (w zasadzie torby) do szpitala i zastanawiam się czy na pewno dobrze spakowałam rzeczy dla córki na wyjście. Termin mam za 10 dni, więc prawdopodobnie będzie już dość zimno. Spakowane mam: body z długim rękawem, półśpiocha welurowego, kaftanik również welurowy, skarpetki, czapeczkę bawełnianą, niedrapki. Do tego mam spakowany kombinezon zimowy, kocyk i rożek (bo nie wiem co się przyda). Myślicie, że to starczy? Nie będzie Małej za zimno?
Mam jeszcze pytanie a propos rzeczy dla siebie. Wolałabym je uszykować, niż zostawić to mojemu chłopakowi albo mamie. :) Wychodziłyście ze szpitala w ciążowych rzeczach czy już w "normalnych"? Co najlepiej sobie uszykować? Podejrzewam, że jeansy (ciążowe czy też nie) nie będą dobrym pomysłem? ;)
Odpowiedzi
Ja ze szpitala wyszłam w leginsach i bluzce, ciuszki raczej już nie ciążowe, mi od razu po porodzie spadło 12kg.
Ja ze szpitala wyszłam w leginsach i bluzce, ciuszki raczej już nie ciążowe, mi od razu po porodzie spadło 12kg.