Nie wiem co się stało, w sumie to od soboty mała zaczęła marudzić przy cycku ale jadła i mleko też było, musiałam ściągnąć jej porcje laktatorem bo jej starszy był kapryśny i strasznie łobuzował co przeszkadzało w spokoju ją nakarmić,do tego chrzciny...ale jadła. Po dzisiejszej wizycie położnej, jej pogadance że mam mało pokarmu chyba tak się zestresowałam że pokarmu teraz nie mam wcale, mała nie chce ssać, laktator nie wyciąga nic,mała nakarmiłam mlekiem mm bo i tak nie przybrała na wadzę. Z synkiem piłam te herbatki, wodę miałam wszędzie ze sobą i też tego pokarmu co kot na płakał, nie wiem czy jest sens się tak mordować, nie jestem wstanie spędzić z nią dnia przy cycu bo mam jeszcze rocznego synka więc pobudzenie laktacji jest utrudnione...
Odpowiedzi
Trzymam kciuki!!!