Ja znam naprawde wiele: dzieci w wieku mojej najmlodszej nieszczepionej corki (prawie 2 lata), dzieci w wieku szkolnym chodzace z moja starsza (9 lat), nastolatki, jak rowniez doroslych (ok. 40-tki), ktorzy nie byli NIGDY na nic szczepieni. To sa osoby zdrowe i to w pelnym znaczeniu tego slowa. Osoby rzadko chorujace, nie biorace antybiotykow, leczone homeopatycznie.
Rzeczywiscie, nie znam ani jednego przypadku powiklan po ktorejkolwiek z tych chorob.
Sama przechodzilam je wszystkie i mam sie dobrze. Moj ojciec przeszedl WSZYSTKIE choroby wieku dzieciecego, jedna po drugiej (cholerka, ponad 50 lat temu!) w 1-szym roku zycia, czyli wtedy, gdy szansa powiklan np. przy odrze jest najwieksza. Zyje, ma sie dobrze, wszystko z nim w porzadku.
W rodzinie mojej znajomej umarlo dziecko po szczepieniach.
Sama mam za soba dlugie terapie mojej corki (2 lata), aby przywrocic ja do takiego stanu, zeby mogla bez tej terapii sie obyc. Po 2. latach i przypuszczeniach, ze ma autyzm, ktory objawil sie nagle po szczepieniach szczepionka MMR, po 2. latach terapii, odtruwaniu u homeopaty, wreszcie mam dziecko, ktore pozbylo sie wiekszosci autystycznych objawow, co z kolei przy autyzmie mozliwe nie jest.
Moglabym tak duzo pisac, ale zamieniam sie lepiej w sluch, bo naprawde chetnie poczytam, jakie argumenty maja zwolennicy szczepienia i teraz naprawde chetnie posluchalabym czy raczej poczytala o tak samo namacalnych argumentach, jak moje, tzn. o znanych im przypadkach, gdzie byly wlasnie tak powazne powiklania po chorobach jak odra, ospa czy swinka, ktore porownac mozna do chorob takich jak autyzm, zapalenie opon mozgowych, adhd, epilepsja, astma czy smierc.
Pozdr.