Witam Was kochane kobietki. Odczuwam silną potrzebę podzielenia się z Wami tym zdarzeniem. Minął prawie, że równy rok jak staraliśmy się o dziecko. Doszukiwanie się objawów, czekanie na te 2 kreski... W tym miesiącu było inaczej. Zero objawów, nawet piersi mnie nie bolały, dalej były to moje kochane "flaczki" po pierwszej ciąży. Ostatni okres 11 października. Cykle 29/30/35 dniowe. Zrobiłam Beta Hcg 27 dnia cyklu- poniżej jednostki. Straciłam nadzieję. Zaczął się mocny ból brzucha, poszłam do gin bojąc się, że to znowu torbiele (zespół policystycznych jajników). Był to 41 dnia cyklu- 20.11. Jakież zdziwienie gdy lekarz zlecił betę raz jeszcze, bo macica powiększona, bo ciałko żółte... Na wynikach Beta 25,7. Ogromna radość ale też oczekiwanie. Zaczęły się nieznośne bóle tylko sutków i jakby pod piersiami. Tam na dole mokro- bez wkładek ani rusz.Wizyta u gin kontrolnie z wynikami Bety i wiecie co powiedział mi lekarz? że to jeszcze nie ciąża bo taki wynik to może mieć każda kobieta przed okresem, że pani nie jest w ciąży. Pełna lęku poszłam do innego lekarza. Wykonał USG, widać piękny pęcherzyk. Kolejne Beta HCG 26.11 4dc wynik 569.5. Kolejna wizyta za tydzień i zlecanie badań. Od razu spytam Was- czy Beta przyrasta wg Was odpowiednio? A co jest najlepsze... Wczoraj miałam urodziny- mąż sieje sie ze dał mi największy prezent :) A już miał umawiać się na badania płodności. Także czekam dalej z niecierpliwością. Czy jest jakiś dział "lipcówek"? Swoje 1wsze dziecko urodziłam 9lipca. To mateż być w końcu tego miesiąca :) Nie mniej dziękuję Was za wsparcie jakie tu uzyskałam będąc "staraczką" :)
2014-11-28 09:26
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!