Mam bardzo żywiołową prawie 4 miesięczną córkę, za którą z trudem nadążam. Odbija się mocno nogami od łóżka czy bujaczka, przekręca się. Ogółem ciężko ją upilnować. Jakiś czas temu podczas karmienia odbiła się od mojej ręki i w locie łapałam ją jak spadała z łóżka. Zawsze zapinam ją w bujaczku, ale wczoraj zanim to zrobiłam, to ona zdążyła się z niego zsunąć. Strasznie się przestraszyłam, bo Róża zaczęła mocno płakać. Wzięłam ją na rączki, przytuliłam i uspokoiła się. Mam straszne poczucie winy i czuję się jak wyrodna matka. Pooglądałam córkę z każdej strony, pogadałam do niej, sprawdziłam czy mi "odpowiada", gaworzyła i się uśmiechała, ale i tak się boję, że coś mogło się stać :(
Odpowiedzi
całe szczęście zaczęła mi spadać dopiero po roczku z tapczanu itp teraz musze uważać na drugą :)