Moglabym napisac ze szkoda zasmiecac jakiejkolwiek strony jakiegokolwiek bloga moimi problemami...nim..dla ktorego szkoda moich lez i zdrowia. Ale to jedyne miejsce gdzie moge sie wyzalic wyplakac piszac.. dla wielu dzis dzien czegos nowego moze lepszego.. nowego roku. Dla mnie to ten jeden ze zlych dni.. pisze wsrod waszych " szczesliwych" blogow.. ale musze. Juz nieraz pisalam ze nie mam komu sie wyzalic..kolezanka wstydze sie przyznac ze mam takie zycie u jego boku rodzinie ze tak zle trafilam a juz najbardziej mamie ze powtarzam coraz bardzije jej zycie i strasznie mi zle ze skazuje syna na to na co ja kiedys bylam skazana z tata.. powiecie ze po co byc z kims takim..sama sie siebie pytam ale zaraz emocje opadaja patrze na niego i zdaje sobie sprawe zr mimo tego wszystkiego mimo tych wszystkich okropnyvh slow z jego ust a nawet obelg go kocham.. i to nie jest tylko przywiazanie.. nie tylko.. zapewne nie jest tp normalna "milosc" chociaz juz sama nir wiem jak wyglada milosc mam skrzywiony obraz normalne rodziny normalnego zwiazku...przez to ze od dziecinstwa tak mam..
Nie wiem co bedzie jutro. Nie wien co bedzie za godzine ...z nami. Czy moze jeszcze uslysze cos co zmusi mnie to odejscia..z wielkim bolem w sercu..i zalem...
Nie wiem czy kiedys sie komu kolwiek przyznam jakie mam zycie jak to wszystko naprawde wyglada bo mi poprostu wstyd! Ze jestem taka glupia i dalej to ciagne.. nie jedna o ile nie kazda juz dawno powiedziala by dosc. Ja jestem inna zawsze bylam moze nienormalna.
Nie chcem tak zyc.
Nie mowie tu o synu o tym ze spodziewam sie dziecka. Codziennie staram sie docebiac zwykle przyziemne sprawy rzeczy .
Moze to nie jest "ten" z ktoryn powinnam spedzic reszte zycia skoro tu juz bie chodzi o jakies zwykle nieporozumienia. Tu chodzi o o wiele wiecej.. chora milosc chory zwiazek z jednej strony czujesz ze kochasz a z drugiej czujesz ze zaczynasz nienawidziec. Jak krotka droga od jednego uczucia do drugiego..
W kazdym razie jest mi zle bardzo. ..i nie ulzylo mi to ze to napisalam.. nawet jak znow sue pogodzimy to mi sie ulzy..bo znowu tak bedzie..
A ulzyloby mi jak bym odeszla...(?) Szkoda ze tego nie wiem. Szkoda a moze nie szkoda ze boje sie sprobowac. Jestem tchorzem. A kiedys myslalam ze jestem silna ze to znosze ze potrafie tyle wytrzymac gow*o prawda jestem poprostu slaba. Za slaba zeby odejsc..zadnej sily w tym nie ma.
Nie napisze nawet wam.moze zabiore to do grobu. To co z nim czasem przechodze.. jakie straszne najgorsze naprawde najgorsze rzeczy dla kobiety (i matki i ciezarnej) i zwyklego czlowieka od niego slysze. Ztym ze on nie jesy wtedy soba..
Powinnam myslec juz nue o sobie a o dziecku dzieciach...wiem. ja to wszystko wiem. Ja moze i czyms zasluzylam sobie na to..ale synek nie jak i jeszcze nienarodzone dzieciatko.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Trzymaj sie poczekaj aż urodzisz , dojdziesz do siebie moze wtedy tez bedzie jakos inaczej , w ciazy rózne rzeczy sie mysli , hormony dokładaja swoje . Pogadaj moze jakos z rodzina moze miałby kto tobie pomóc , moze z nim sie da jakos dogadac normalnie ?
Bardzo Cię rozumiem. U mnie było źle... bardzo źle. Do tego stopnia, że nie dało się żyć. Tysiąc razy chciałam odejść ale jak? Gdzie? Ale nagle, z dnia na dzień wszystko się zmieniło, musiałam inaczej spojrzeć na wszystko, on musiał wydorośleć. Życzę aby i u Was tak było... jeśli chcesz pogadać, możesz mnie dodać i napisać, na pewno się zrozumiemy.
:( Podejmij mądre, dorzałe decyzje. Porozmawiaj z bliskimi, którym ufasz. Nie bój się. Zrób to dla dzieci, dla nich to, co najważniejsze i najlepsze, by były szczęśliwe.