Decyzja podjęta... Koniec starań o dziecko. Żegnam się z wami i tym serwisem.
Odebrałam swoje wyniki bHCG, oczywiście poniżej 1... Załamałam sie już tak totalnie. Ponad rok starań tak uderzył mi do glowy, że straciłam siłę na cokolwiek. W pracy zaczynam miec coraz słabsze dni, z Kamilem kłóce się cześciej bo jestem strasznie rozdrażniona, wyżywam się na wszystkich dookoła poprzez moje niepowodzenie. Nie daje rady psychicznie. Jestem wykończona... Boje się, że depresja z której udalo mi sie wyleczyc dwa lata temu wraca z podwojoną siłą. Z chorobą(depresja) walczyłam 4 lata i nie mam siły do tego wracac... Podjęłam z Kamilem decyzję, że zaczniemy się zabezpieczac, a za jakiś czas podwiązę sobie jajniki, bo jeśli po prostu powiem- od dzis się nie staram, to nic nie da, bo w głowie będzie świadomośc, "a może sie udało i jestem w ciąży".
Za pare lat pomyślimy o adopcji. Chcemy najpierw postawic dom, ustatkowac sie psychicznie i finansowo- tak żeby w razie czego żaden ośrodek adopcyjny nie powiedział nam "och macie tylko 4 pokoje i niestety dziecko nie dla was". przykre to, ale znajomo która adoptowała dziecko tak własnie miała :(
Rozmawialiśmy o tym całą noc, a wnioski są jakie są. Uwierzcie mi, że wzija tego, że choroba może do mnie wrócic przeraża mnie tak bardzo, że czuje się w środku sparaliżowana.
Jesteśmy młodzi, poświęcimy się sobie, dziś przy śniadaniu zarezerwowaliśmy sobie na weekend bilety lotnicze do Moskwy- uwielbiam to miasto. Będziemy podróżowac, bawic się, palic trawkę w namiocie na woodstoku, jeżdzic na koncerty... Jakoś to będzie. Wiem, że Kamila boli to, ze nie mogę mu urodzic dziecka. Czuję się winna temu wszystkiemu, ale on nie daje mi tego po sobie poznac... Przytula mnie, całuje, mówi, że kocha... Oby było tak zawsze.
Dlatego dziewczyny żegnajcie, każdej z was życzę powodzenia. Szczęśliwych porodów i zdrowych dzieciaczków. I abyscie miały tak wielkie szczęście w miłości jak ja!
Afirmacja