Opowiem wam co mi się wczoraj przydarzyło. jestem z małym na dworcu i wsiadamy do windy, w której były już 3 osoby, my sie jeszcze spoko zmeiściliśmy ale miejsca bylo mało. Doskakuje pani, lat ok 30-35 z wielkim plecakiem i pyta sie czy się jeszcze zmieści. Przesunęliśmy sie, kobieta wchodzi tyłem do środka i plecakiem ryje sie prosto na małego( a dół plecaka był dokladnie na wysokości jego głowy). Zasłaniam go reką i mówię: "prosze pani ale tutaj za panią jest dziecko" na to ona "I CO W ZWIĄZKU Z TYM?" Ja jej na to " I w związku z tym należy zdjąć plecak" na co ona "NALEŻY NIE MIEC DZIECI, KTÓRE JEŻDZĄ WINDĄ"...Kopara mi opadła, normalnie to sie śmieję spotykając sie z takim chamstwem ale tym razem nie bylo mi wcale do śmiechu...