no nie zazdroszcze.. nienawidze myszy.!
mi kiedyś wlazła w szczeline pod parapetem i siedziała tam a ja się bałam podejść do komputera który stoi obok okna :D
tak, tak dobrze przeczytałyscie "MYSZ". nie widziałam jej ale mam nie zbite dowody ze grasuje w mojej kuchni. Zastanawiam sie tylko jak ona sie tu dostała? na IIpietro! w ciagu dnia jej nie ma, wpada do nas wieczorkiem, no moze poznym wieczorkiem i straszy mnie. Wczoraj to moj mąż miał przyjemność jej słuchac i mało brakowało zeby ją ...no wiecie co. Cóż, dzis postanowiłam wziąć sprawe w swoje rece i zrobic z myszką porządek (dodam tylko ze mysz sie boje). Slady "gościa" doprowadziły mnie do szafki narożnej gdzie trzymam weki, puste słoiki i to co mysze zwabiło kasza jeczmienna w woreczkach. Zawinełam rękawy i zaczełam wyjmowac wszystko z tej szafki, i cóż myszki nie dopadłam ale jest jeden plus, mianowicie posprzątałam 3 szfki ktore nie widziały scierki...uuuuu dawno. W sumie wywaliłam 2 worki na smieci 25-litrowe pustych słoików, i ile miejsca sie zrobiło. Mąż zastawił pułapke i czekamy na efekty (i bardzo prosze zeby obroncy praw zwierząt nie mowili mi ze mysz to zwierze!!!!! mysz= intruz, szkodnik, ohydstwo). teraz siedze sobie, pisze tu do Was i nasłuchuje czy "idzie". dzieki Bogu dzieci juz spią, mąż sie kąpie a mnie wszystko boli o tej gimnastyki przy szafkach. Czekamw kolejce do łazienki. Zapewne naqpisze jak sie udało "polowanie" :))))) dobrej nocki Kobitki
no nie zazdroszcze.. nienawidze myszy.!
mi kiedyś wlazła w szczeline pod parapetem i siedziała tam a ja się bałam podejść do komputera który stoi obok okna :D
no nie zazdroszcze.. nienawidze myszy.!
mi kiedyś wlazła w szczeline pod parapetem i siedziała tam a ja się bałam podejść do komputera który stoi obok okna :D
Ja z myszami się zaprzyjaźniłam... U mnie rezuduje cała rodzinka.. Z tym że nie wchodzą przez drzwi, tylko jakoś szczelinami, pod elewacją. Mieszkam w drewnianym domu, więc to możliwe. Wchodzą sobie jak do siebie. Urządzają sobie imprezki w koszu na śmieci. Jeden plus jest taki że biorą co im trzeba i wynoszą się. Nie nocują w domu. Był moment że je łapałam do słoika i wypuszczałam, ale doszłam do wniosku że to nie ma sensu. Tak samo jak nie ma sensu zabijanie ich czy łapanie ich w łapki.. Zreszta nawet dgyby był sens to bym tego nie robiła, bo nie widzę potrzeby pozbawiania życia takich istiotek. Nic mi nie robią, poza tym że czasem coś podjedzą i zrobią troche bałaganu.
A czemu nie ma sensu zabijanie? Bo i tak przyjdą następne.. Co z tego że zabijesz jedną mysz, skoro na następny dzień przyjdzie następna.
Z reguły te nasze myszki się boją, załatwiają szybko swoje sprawy i uciekają. Ale ostatnio przyszła taka jedn ciekawska, śmieszna myszka.. Chodziła sobie po kuchni spoglądając na nas.. My siedzieliśmy na kanapie i obserwowaliśmy ją.. Ona podchodziła coraz bliżej.. W pewnym momencie podeszła do nas pod kanapę, stanęła na dwóch łapkach i się nam przyglądała. To było strasznie śmieszne.. Taka mała nawiwna myszka. Śmieliśmy się że to już szczyt bezczelności:) Nie dość że nam buszuje po kuchni to jeszcze podchodzi i patrzy się na nas:)
Myszki to jest pikuś:) Ja mam na strychu łasice:) Urzędują sobie pod ociepleniem. Na szczęście nie wchodzą do domu, nie mają takiej możliwości. Wchodzą pod elewacją na strych.
|
i zadaj pierwsze pytanie!