dobrze zrobiłas ze chciałas skonczyc, jesli nie dajesz rade to moze nie zabieraj odrazu papierów, moze trzeba jeszcze odczekac, a moze przetrwac najtrudniejsze i dasz rade, moze faktycznie jest tak ze studia to n ie wszystko ale naprawde warto jes skonczyć, juz jestes w polowie i mama zawze moze ci pomóc - zanim podejmiesz decyzje wszystko sobie przemysl. jesli chodzi o wyprowadzke za granice, to u mnie niestety bylo tak samo, była szansa na prace za granicą, ale to ze mamy tu rodzinę, mamy wielu ludzi za którymi tesknota była by wielka i dlatego nie zdecydowalismy się, a teraz wszystko sie poukładalo - jest praca i dajemy rade !!
..a mianowicie chodzi o powrót na studia. Nie chwaliłam się, ale 3 tygodnie po porodzie zaczęłam uczęszczać na zajęcia. Bardzo szybko, za szybko. I to nie chodzi o to, że powinnam do siebie jeszcze dochodzic po porodzie, bo czułam się już znakomicie, ale o to, że mam wyrzuty sumienia, a druga sprawa, że jednak nie da się pogodzić wychowania dziecka a skończenia studiów dziennych. Trzeba by było być jakimś robocopem. A na studia zaoczne? Cóż, trzeba by było mieć kasę.
Dlaczego wróciłam? A no, żal mi było rzucać je w cholerę, tym bardziej że jestem już na półmetku właściwie, mama sama mnie do tego zachęcała słowami: wykorzystaj to, że żyję i chcę Ci pomóc przypilnować dziecko. I mimo, ze ustaliłam sobie plan zajęć tak, że w ciągu dnia nie ma mnie najwyżej 5 godzin, jeden dzień mam wolny, resztę dni po 2-3 godziny zajęć to i tak zostawiając ją w domu pod znakomitą opieką mamy lub męża gdy akurat nie ma pracy, myślę o Marysi. Myślę o tym, że nie mogę jej nakarmić, nie mogę przytulić, zobaczyć jej minek cudownych...ten powrót to zdecydowanie za wcześnie. A i tak niewysypiam się na zajęcia, bo jak można się wyspać mając malutkie dziecko pod opieką. Nie wyobrażam sobie późniejszych egazminów, sesji, robienia referatów, a gdzie czas na czytanie i opracowywanie książek...
Nie. Nie ma szans. Chyba zabieram papiery z uczelni. Niestety...chciałam skończyć, zeby mieć lepszy start żeby zdobyć pracę,a i tak chyba też chciałam najbardziej udowodnić, że dam radę skończyć mimo, że jestem matką.
Z drugiej strony, widząc nasze realia w tym kraju to i tak te studia nic nie dadzą, tym się pocieszam. Nawet myślimy z mężem poważnie nad wylotem z kraju ponieważ ma szansę na pracę w Norwegii na przyszły rok...ale to dopiero nasze rozważania. Strasznie bałabym się wylotu do innego kraju, bałabym się tego czy sobie poradzimy, czy damy radę. I tęskniłabym za domem. Za matką i ojcem, bo pomimo moich prawie 23 lat jestem strasznie związana z moimi rodzicami. Tyle że tu w naszej miejscowości gdzie mieszkamy nie widzę przyszłości...a przynajmniej coraz marniej ją widzę.