Czy ja dobrze zrozumiałam, że bierzecie 4 latkę na wakacje w czasie kiedy Ty będziesz po porodzie?
Ehhhh dzisiaj jest naprawdę dołujący dzień...
Jestem całą napuchnięta, ociężała, rozzłoszczona... W dodatku między mną, a moim P. pojawił się "kwas", w postaci tego, iż jego była żona sobie zażyczyła, żeby jego córa przyjechała do nas w sierpniu....
A ja po prostu mam wątpliwości - czy ja dam radę? Maluszka jeszcze nie ma na świecie (miał przyjść na świat 16 lipca), co jeśli urodzę przez cesarkę? Nie mam tu nikogo do pomocy wokół siebie i nowo narodzonego dziecka, P. może sobie wziąć "tacierzyńskie" jedynie na 2 tygodnie, potem będzie znowu trzaskał godziny (pracuje najczęściej na nockach w ochronie), mówi mi, że przecież mimo wszystko będzie tutaj, a Mała może co jedynie nam "pomóc", w co szczerze wątpie. Bo jak 4-letnie dziecko, które samo wymaga uwagi i opieki ma mi pomóc w obowiązkach domowych plus przy noworodku?... Nigdy na mnie nie spadł ciężar takiej odpowiedzialności, dodatkowo ta jędza cały czas go ciśnie czy już bilety kupione bla bla bla... Wiem że P. się bardzo cieszy, że jego dziecko ma przyjechać, ale mnie to naprawdę nie napawa entuzjazmem..Szczerze mówiąc chce mi się płakać i jestem przerażona tak naprawdę, nie potrafię sobie wyobrazić tego wszystkiego.. A jak jeszcze będę miała cesarkę? Jezu, nie wiem... A może po prostu znowu hormony dają o sobie znać i dlatego czuję się taka bezradna? Czuję się między młotem, a kowadłem... Z jedej strony nie chcę żeby jakiekolwiek kłótnie wynikały między nami i to jeszcze przez jego bardzo ukochaną córkę, a z drugiej uhhhhh....
W dodatku to będzie tak naprawdę pierwsze spotkanie między mną, a córeczką..Chciałabym żeby mnie zapamiętała jako wesołą, kochaną osobę, a nie niewyspaną mamuśkę, nie potrafiącą się ogarnąć...No bo co, jeśli tak będzie? :( Potem wygada się tej małpie i wynikną z tego nieprzyjemności...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 15.
Była żona mojego P. chce nam ją dać na miesiąc wakacji, żeby tu przyjechała do UK, bo "jej tak pasuje", a P, się cieszy, bo bardzo rzadko się z nią widuje i bardzo za nią tęskni... Sąd ustanowił widzenia z nią 2 razy w roku na krótko, więc ta menda niby poszła mu na rękę, no ale... Ten termin jest dla mnie niewyobrażalny :(
Jego była to jakaś mściwa bestia ,co, która wiedziała o tym, że masz teraz rodzić ?
Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie okresu połogu z towarzystwem 4-latki ;/
Wiem, że bardzo ciężka...serce mi się kraje, ale z drugiej strony jestem na nią zła, że w pewnym sensie manipuluje nami... P. ma przylecieć po nią do Polski, więc sama nie będzie leciała...
Faktycznie cięzki orzech do zgryzienia. Może mała niech przyjedzie jak juz urodzisz i bedziesz conajmniej dwa tygodnie po porodzie... może wtedy byłoby to lepszym rozwiazniem?
Oj Asiulek, a oni nie mogą poczekać z wakacjami córeczki??? Ja rozumiem, że on teskni ale nie może teraz Cie tym obarczać. Tym bardziej, że nia masz nikogo do pomocy :(
A co do złego nastroju itd ja wczoraj rano też ryczałam, w ogóle ostatnie 3 dni byłam podenerwowana i płakać mi się chciało do tego zmęczona, okazało się że hormony szaleją i dziś wody poszły jak wiesz... Także może u Ciebie to rozstrojenie też coś zapowiada, OBY! :) Ja trzymam kciuki. I nie myśl tak o tej cesarce - przecież to nie jest przesądzone, prawda??
a to małpa ! Chociaż z drugiej strony to jego córeczka akuart będzie miała wakacje więc pewnie inny termin mógłby być nie możliwy, no chyba że mała nie chodzi jeszcze do przedszkola, a może on mógłby wykorzystać jeszcze dodatkow urlop żeby Ci pomóc ? Mieszkasz w UK tak ? Mój np miał taką możliwość że mógł na tym tacierzyńskim być nawet do pół roku, tylko że wiadomo że to urlop " bezpłatny " Był nie cały miesąc z czego zapłacone miał 2 tyg.
Więc może to jest jakieś rozwiązanie ? Głowa do góry, może nie będzie tak źle, pogadaj z nim.
Wiem że po porodzie jest ciężko, ale kobitki nie raz mają dzieci rok po roku i też nie mają nikogo do pomocy i dają rade :)
A ja z doświadczenia wiem, że takie 4ro latki potrafią wiele. Wystarczy odpowiednie podejście. Najpierw Taty, który musi z nią porozmawiać zaczynając od tego że bardzo sie cieszy że ją zobaczył ale i dążyć do tego że to trudny czas i że będzie bardzo potrzebować jej pomocy. Tak dowartościowane dziecko będzie czuć potrzebę spełnienia misji. Oczywiście nie mówię o tyraniu od rana do nocy :) ale wspieraniu Ciebie. Dzieci z natury są altruistami- dopiero życie to weryfikuje. Myślę, że Twoje obawy są zasadne ale że da się im zaradzić z odpowiednim poddejściem psychologii dziecięcej. Gdybyś potrzebowała czegokolwiek- pisz śmiało.
rozumiem wszystko ale chyba trochę walisz księżniczkę bo czuje lekka nic zazdrości ze twój mąż będzie zajęty swoim pierwszym dzieckiem ,nie jedna mama na tym forum ma dwoje a nawet troje dzieci i nikogo do pomocy są tez mamy które rodziły dzieci rok po roku i dawały rade chyba troszkę panikujesz a gdyby to było wasze pierwsze dziecko? wzięłaś faceta z bagażem życiowym i ten bagaż będziecie dźwigać oboje