Powodzenia i pomyślnego rozwiązania x x x
W poniedzialek bylam u lekarza. Szyjka "powoli sie przygotowuje" do porodu, co znaczy tyle, ze moge urodzic jutro lub za dwa tygodnie ;). Skrocila sie do 1,5 cm, rozwarcie 1 cm, no i bardzo ukrwiona. Po powrocie do domu okazało się, że po tym badaniu dosc mocno krwawie. Lekarka mnie uprzedzila, ze tak moze byc, ale nie spodziewalam sie az tak silnego krwawienia. Troche z MUMem spanikowalismy, nawet zastanawialismy sie, czy na IP nie jechac, ale nastepnego dnia juz tylko plamienia zostaly, a potem juz nic. Wiec spokoj. Troche mam słabe wyniki płytek krwi, mam nadzieje, ze nie spowoduje to żadnych komplikacji.
Najzabawniejszy byl widok MUMa biegajacego w kolko i pakujacego sobie rzeczy do szpitala. Moja torba lezy juz chyba od miesiaca spakowana i szybciej zapomne co w niej mam, niz czegos zabraknie, a MUM ciagle sie dopakowuje, ciagle ma czas. Ciekawe jak bedzie panikowal w godzinie zero ;)
Skurcze jakby ustaly, miednica mnie od wczoraj nie boli i gdyby nie sztywny duzy brzuch to bym w ogole nie myslala o ciazy. Dzisiaj ostatnie zajecia ze szkoly rodzenia. Bedziemy "przerabiac" caly porod. I dobrze, bede miala na swiezo :)
Ech, boje sie tego wszystkiego, a najbardziej to zmiany jaka nastapi w naszym zyciu.Sajgon bedzie, sajgon...