Jasiek pełza do tyłu, chętnie lezy na brzuchu. Ciągle nie wyszły mu jeszcze zęby, ale ząbkowanie go męczy, bo bywa marudny, a dentinox pomaga. Zaczęliśmy rozszerzać dietę BLW, póki co chętnie bierze jedzenie do buzi i tyle. Chociaż patrząc po kupach coś tam od czasu do czasu przełknie. Noce przesypia do 5-6, a mimo to czujęsię wyczerpana. Nie wiem, jak sobie radzą mamy, które wstają po nocach do dzieciaczków. Ja jestem wyczerpana i fizycznie i psychicznie. I tak już chyba zostanie do usranej śmierci.
Obecnie przechodzimy jakiś koszmarny skok rozwojowy. Mam ochotę wyskoczyć przez okno. Usypianie w środku dnia diabli wzięil. Dziecko marudzi ze zmęczenia, ale uśpić się nie da. Ani smok, ani bujanie na rączkach, ani chusta, ani suszarka nie pomagają. |Jestem sfrustrowana i chwilami mam ochotę go udusić. Od półtora godziny próbuję go uśpić. W końcu wylądował na brzuchu na macie. Głowa mu opada, ale się śmieje. A przesytmulowany dzieciak to dopiero tragedia - łatwiej usnąć mu nie będzie. A pomyśleć, że mielismy prawie uregulowany dzień: pobudka, zabawa, jedzenie, zabawa, drzemka, jedzenie, spacer, jedzenie, zabawa, drzemka, kąpiel, jedzenie, spanie. Szlag mnie trafia jak czytam, że dziecko płacze bo mu czegoś brakuje: najedzony jest, napojony jest, pielucha zmieniona, ubranka wygodne, zęby nie bolą (juz próbowałam dentinox i milifen), na rękach niedobrze, w chuśnie niedobrze, gryzak zły, smok dobry na trzy sekundy, No to czego mu brakuje? Taaa... pewnie udziela mu się moje zdenerwowanie, ale jak sie nie denerwować po wypróbowaniu wszystkiego i wysłuchiwaniu pisków jakby ktoś go ze skóry obdzierał.
Jak nie jest położony do spania to mruczy na spanie, jak leży w łóżeczku to pisk. Z resztą opanował jakieś nowe rejestry piszczenia, aż uszy pękają. Poddałam się, lezy na macie i mruczy jak na sen. hehe, może go zostawić do zasnięcia na tej podłodze? Chyba szybciej wypełznie mi gdzieś do łazienki i padnie pod wanną ;)