:)
Jaśko ma już 5 miesięcy i 9 dni. Straszny z niego chichotek. Chichra się jak się tylko obudzi, jak w nocy otworzy oczka i nas zobaczy. Potem odwraca główkę i dalej zasypia. Udało nam już się przespać całą noc - raz. Pamiętna data 11 stycznia. Staram się też go wysadzać. Kupiłam miskę do miksowania (taka jak nocnik chiński) i wysadzam go na kolanach. Do samodzielnego siedzenia jeszcze mu daleko, więc nocnik od Mikolaja spokojnie czeka w łazience na lepsze czasy. Kilka razy dziennie uda mi się złapać siku, czasem kupkę, ale rzadko, bo on to robi niepostrzeżenie. Za to po każdym spaniu sikanie obowiązkowe. Wiem, że Młody jeszcze długo nie zawoła, ale w oczywistych sytuacjach wysadzanie chyba mu nie zaszkodzi :).
Ostatnio zaczęliśmy chodzić na basen. Pierwszą lekcję wytrzymał tak,że pani instruktorka się zadziwiła. Na razie za nami dwie lekcje. Niuniek w ogóle nie boi się wody. Jestem z niego taka dumna!. Najlepszą ma zabawę pod prysznicem jak woda mu leci po główce :). Co do kąpieli to już zaliczyliśmy wiadro, dużą wannę z mamą lub z tatą oraz prysznic. O dziwo największa frajda pod prysznicem, bo tak fajnie gilga ;). Dlatego basen to żadne wydarzenie, niechno tylko pozwolą m się zanurzyć.
Na razie jesteśmy na samych butlach. Chcielibyśmy rozszerzać dietę BLW. Dzsiaj zakupiliśmy w tym celu krzesełko. Ech. Kombinuje ta matka jak koń pod górę. No i jeszcze picie - nie da się napić człowiekowi z butelki tylko męczy doidy cup. A Jasiek z doidy świetnie sobie radzi. Co prawda częściej wolałby go pogryźć, bo chyba zęby powoli idą, ale się nie spiesza zbytnio.
A niżej możecie zobaczyć naszą fotkę z zimowego spaceru ;)