no ja bym się bała tego bożego ciała :D bo jeśli faktycznie się zacznie to nie będzie ci łatwo przejść te kilka przecznic hehe. w razie czego blokady nie obowiązują na szczęście karetek :P
Jeśli nic się do piątku nie będzie działo to w piątek z rzeczami do szpitala punkt 9: oo! Mąż już wolne sobie załatwił, mam wrażenie że on się gorzej stresuje tym że może przegapić poród (bo jeśli będzie w pracy to go ominie). Swoją drogą śmiesznie by było gdyby się zaczeło jutro w (Boże Ciało) bo przed moim domem ulica w promieniu 2 km są wyłączone z ruchu, auta musimy zostawiać, kilka przecznic dalej bo po pierwsze procesja, a po drugie stragany odpustowe do popołudnia są:D Ja jestem nadzwyczaj spokojna, ale jak wchodzę do szpitala na badania czy konsultacje jakiego kolwiek rodzaju to odrazu się we mnie wszystko blokuję, trzęsę się jak osiczka, pewnie w piątek będzie podobnie, albo z wrażenia same mi wody odejdą, albo się zablokuję psychicznie i fizycznie i nawet kroplówka nie da rady! Mama moja żartuje sobie że karzą mi dopłacić za dodatkowe znieczulenia i kroplówki, bo po jednej dawce twierdzą nie da rady, służba zdrowia zbankrutuje i pewnie straci kilka włosów:) Rozmawiałam z mężęm i powiedział że jak z dzidzią będzie o.k. to będę mogła od października znów kontynuować naukę, co mnie niezmiernie cieszy:) Po tym długim okresie L4 tęsknie za edukacją, pracą, a przede wszystkim ludźmi!! Z pomysłem powrotu do pracy w listopadzie jeszcze poczekam, żeby tak stopniowo oswajać go z myślą że nasze dziecko do żłobka albo opiekunka...