No ale wieloroyb na zdjeiu wyglada wrecz promiennie!
A do sprzatania zagnic faceta! A co!
Tak, niestety, mam już dość. Już nie mam siły być w ciąży. Jest mi źle, ciężko, niewygodnie, młoda rozpycha się, jak nie wiem co, wszystko mi dokucza i boli. Dzisiaj na przykład pochodziłam sobie po mieszkaniu i popatrzyłam w różne kąty. Oczywiście musiałam się przy tym troszkę poschylać, co poskutkowało rozpychaniem się małej i ból wszystkich możliwych narządów wewnętrznych. Zostałam skopana, bo Nadia miała za mało miejsca i dość konkretnie domagała się jego większej ilości. Także to po pierwsze-źle, ciężko, niewygodnie. Drugi efekt przejścia po mieszkaniu to przyuważenie wszelkich możliwych brudów. Nie, nie jest tak źle, że mieszkam w jakimś chlewie, to nie tak. Jednak jakiś instykt nakazuje mi stworzyć milutką, czyściutką, pachnącą atmosferę, a tu okna nieumyte, na wysokich meblach kurz zarasta, w przeróżnych rogach i różkach mebli znowu ścieli się gęsty kurz, firanki brudne, o zasłonkach nie wspomnę... itd, itp. Oczywiście o posprzątaniu tego nie ma mowy, bo albo musiałabym się schylać cały czas, co z moim dzieckiem raczej nie wchodzi w rachubę, albo musiałabym zbyt długo wisieć z rękami w górze, co jak wiadomo również nie sprzyja wygodzie. Tak czy siak, wszystko jest źle. Oczywiście w związku z tym mam doła, takiego mega doła. Mam ochotę płakać, bo mieszkanie nie jest posprzątane... Porażka, jak mówią dzieci w szkole. Z jednej strony mogłabym tak powoli, powolutku coś z tym zrobić, z drugiej strony czuję się już tak ciężko, tak źle, że na samą myśl targają mną dreszcze sprzeciwu. No cóż, nie ma to jak się wyżalić . A u góry zdjęcie wieloryba sprzed kilku dni.
No ale wieloroyb na zdjeiu wyglada wrecz promiennie!
A do sprzatania zagnic faceta! A co!
|
i zadaj pierwsze pytanie!