Zostal mi tdzien do terminu. I szczerze... albo jest coraz gorzej, albo mam dzis po prostu zły nastroj... Wszystko mnie denerwuje. Spać w nocy nie moge, kazdy przewrot z boku na bok sprawia mi ogromny bol, poza tym, nocne wyprawy do WC... Od 4 dni jest mi niedobrze. Jestem juz potwornie tym wszystkim zmeczona... A tu , jak na zlosc, sie nie zanosi, ze zaczne rodzic... Na sama mysl, ze za tydzien mnie czeka ew.wizyta w szpitalu (jak nie urodze do przyszlego wtorku) i czekanie, chce mi sie wyc! Dlaczego ta koncowka jest taka okropna? Ja juz naprawde nie mam sily... Tesknie za myciem okien, wieszaniem firanek. Chce spowrotem wrocic do tego, co bylo 9 m-cy temu. Nie musialam nikogo prosic o to, zeby mi cos podal z najwyzszej polki, badz cos ciezszego. Moglam biegac, az mnie nogi bolaly, a nie, jak teraz, przejde spacerkiem 10 minut i mam dosc, bo mnie brzuch zaczyna bolec... A najgorsze jest to, ze czuje, ze jestem z tym wszystkim sama... Moj malzonek zdaje sie miec wszystko w d... Szczerze, to mam ochote spakowac mu ciuchy i powiedziec: papa, poradzimy sobie bez ciebie. Bo i tak, po urodzeniu Malenstwa, bede musiala wiekszosc rzeczy robic pewnie sama... :(
Komentarze
(2008-11-25 09:02)
zgłoś nadużycie
(2008-11-25 09:56)
zgłoś nadużycie
(2008-11-25 12:54)
zgłoś nadużycie
(2008-11-25 14:18)
zgłoś nadużycie
(2008-11-27 14:50)
zgłoś nadużycie