Jak ten czas leci! Dopiero miałam takiego malucha w donu a już ten maluch ma 8,kg, nosi rozmiar 80, śmieje się w głos, a jego ulubioną zabawą jest "puti, puti" :D Starszy brat bardzo go lubi, wręcz za nim przepada. Obaj leżąc czy na łóżku, czy na podłodze potrafią już nawiązać kontrakt i śmiać się razem, co dla mnie jest chyba najwspanialszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała :)) Bałam się jak to będzie z dwójką dzieci. Początki były trudne, pierwsze miesiące przechodziłam w szlafroku biegając i nie wiedząc w co włożyć ręce. Teraz jest zupeełnie inaczej. Powoli nauczyłam się ogarniać ten nasz cygański tabor. A Wituś jest jak nasza maskotka, jest radosny, noce z nim to sama przyjemność. Naprawdę odnoszę wrażenie że drugie dziecko to pestka w porównaniu z pierworodnym. Pielęgnacja, karmienie, przewijanie kompletnie mnie nie męczy. Jestem wypoczęta jak nigdy w życiu, choć nikt mi nie pomaga to jest naprawdę dobrze. Przy pierwszym dziecku częściej prosiłam o pomoc, częściej czegoś nie wiedziałam, nie umiałam, czekałam aż Ł wróci do domu żeby mi pomóc. A teraz - no bajeczka :) Chociaż owszem, zdarza się że nie mogę zapanować nad sobą i dziećmi, zdarza się krzyk. Ale zaraz pukam się w czoło bo krzyk tylko pogarsza atmosferę. Byliśmy teraz przeziębieni, Witunio też. Ale inhalacje i oklepywanie plecków pomogło. Kaszel męczył go tylko wieczorami, przed snem. Teraz po przebytej infekcji mam powtórzyć badanie moczu i jak wyniki będą prawidłowe mamy jechać na to badanie układu moczowego. Dam znać przed wyjazdem. Znając siebie będę jechać i w środku będę się cała telepać ze strachu o tego maleńkiego człowieka.. A i mamy za sobą szczepienie, z racji pobytu w szpitalu było przesunięte. Przeszliśmy je dzielnie. Nie było problemów po. Wituś lekko zapłakał, po minucie znów się śmiał, co jest mega sukcesem bo należy do tych niedotykalskich dzieci. Hmm..myślę co jeszcze napisać żeby nie zapomnieć. A, ślina. Ślina jest wszędzie. Chyba ząbek tuż, tuż. I właśnie, najważniejsze: Wituś siedzi!! Od kiedy skończył 4mc podrywał się z pozycji leżącej, denerwował się na leżąco, lubił obserwować otoczenie. A od tygodnia już potrafi kilka minut z lekką asekuracją utrzymać się na pupie. Pytałam ostatnio pediatry czy mam mu trochę ograniczać te siedzące porywy, ale nie, mam wspierać, delikatnie podpierać, pilnować i się cieszyć że dziecko mi się rozwija :) A dla równowagi nie wychodzi nam rozszerzanie diety. Po marchewce były zaparcia. A po kaszce kupa jest prawie od stóp do głów. Nie wiem sama, może to ząbkowanie daje takie objawy? Nie wiem, ale się dowiem. Odstawiłam na 3dni nowości, znów podaję samą pierś. Dopajam go tylko wodą. Zobaczymy. Ale się rozpisałam. Pozdrawiam mamusie z maja i czerwca, wiecie przez co przechodzimy :) Buziaki dla reszty wytrwałych, która przeczyta wpis do końca :D
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Super, ja gdybym miała drugiego takego jak ten pierwszy to bym nie wytrzymała psychicznie;) Jaksobie przypomne to ząbkowanie pzrez prawie dwa lata...