mój prawie 4 latek wrócił dzisiaj z przedszkola. nie był w nim od 2 tygodni bo chorował i jak to 4 latek wkroczył do domu jak wulkan energii. razem z nim wrócił mąż z pracy. i mlody jak to młody zaczął coś jeczec przy obiedzie. mąż krzyknął. ja jeszcze nie wtracalam się. syn zaczął płakać. mąż coś mu chciał wpoic do głowy i czekał na odzew ze strony syna. ten ani słowem się nie odezwał tylko patrzył przed siebie i płakał. a mój genialny mąż złością walnął ręką w stół i krzyczy że tak nie będzie bla bla bla ze musi go słychać i tak dalej. nie musze chyba pisac ze syn rozbeczal się na dobre. nie wytrzymałam. powiedziałam tak cicho jak się dało żeby syn nie słyszał żeby się szanowny małżonek uspokoil bo zachowuje się jak tyran a nie ojciec i że po co nam te dzieci były skoro go tak denerwuja. wziął się i obraził; /
Dziewczyny co ja mam temu mojemu mężowi powiedzieć żeby w końcu zachowywał się jak ojciec. bo jak na razie to widzę ze starszy syn to go tylko denerwuje a on przecież ma nie całe 4 lata i na serio jest złotym kochanym chlopcem tylko po prostu gada jak najety buzia mu się nie zatyka. gada o wszystkim io niczym. a przecież samym krzykiem dziecka się nie wychowa;/ a musze ich czasem samych zostawić bo przecież mam jeszcze drugiego synka. musze go wykąpać, położyć spać; /
Odpowiedzi
pozdrawiam:)