Melise sobie zaparz:) szczescie w nieszczesciu!!:) Niestety od pojawienia sie 2 kresek na tescie jestesmy odpowiedzialne juz nie tylko za siebie, dlatego ja od 12tc jestem na L4 bo pracuje w restauracji i tez wyrznelam soba o podloge, polecialam na tylek. Szefowa zawolala mnie do biura, wreczyla wniosek urlopowy i kazala wrocic z L4. Troche ciezko mi bylo na poczatku, bez pracy i znajomych no ale zdrowie moje i dzidzi najwazniejsze:) Trzymaj sie!!:)
Ile sie dzis strachu najadlam, o matko!!! W pracy mielismy urwanie glowy i strasznie sie spieszylam ze wszystkim, zeby nadazyc, choc moje ruchy sa juz mocno ograniczone. Sama jednak nadal nie wbilam sobie do glowy, ze juz nie jestem taka obrotna jak 2-3 m-ce temu, i niestety przeliczam swoje sily :/ W ten sposob dzis o maly wlos a doszloby do tragedii :/ Troche wody na podlodze, sliskie buty i Sylwia z tego pospiechu wywinela niezlego orla :O Na szczescie upadlam tylko na kolana i plecami zaliczylam troche o szafke, ale najwazniejsze, ze brzucha nawet nie dotknelam. Skonczylo sie na leciusienko zdrartym kolanie, ale tak jak wspomnialam jedyne co mnie obchodzilo to to, ze nie dostalo sie brzuszkowi, ale i tak przez reszte dnie bylam niezle "zasrana" ze strachu. Cala sie trzeslam z tego wszystkiego przez dobre pol godz., dziewczyny sie zlecialy i kazaly mi usiasc i nic nie robic a ja glupia dalej sie wzielam za robote. W sumie nic mi nie bylo, ani sie specjalnie nie potluklam, nic mnie w sumie nie bolalo, jedyne o czym myslalam, to zeby malemu nic sie nie stalo. Jakby tego bylo malo, synek sie nie ruszal przez baaaardzo dlugo, pozniej poczulam ze 2 razy lekkie smyrniecie, ale to nie to samo co przed upadkiem, Zadzwonilam do swojej "babeczki" powiedziala, ze jesli nie ma krwawienia i nic mnie nie boli, to raczej nie ma powodu do obaw, kazala sie polozyc i czekac na ruchy dziecka. Dzieki Bogu w tej chwili, kiedy dziele sie swoim przezytym strachem, synek liczy sobie zebra mamusi, co mamusie bardzo cieszy, bo to oznacza, ze nic mu sie nie stalo i to jest najwazniejsze. Ale co sie strachu najadlam to moje...