Pozdrawiam
Odpowiedzi
Pozdrawiam
Wiec w jej przypadku nie ma mowy o jakims stopniowym rozszerzaniu diety, bo od razu jadla wszystko to, co reszta rodziny. Tzn. posilki stale... przeskakujac faze papek i kaszek.
Moja srednia byla wylacznie na piersi pelne 7 m-cy. Potem zaczynalam stopniowo. Pierwszy posilek warzywny. Przy niej robilam to tak, ze raz na kilka dni wprowadzalam nowy skladnik. Dajmy na to, zaczelam od pasternaku, za kilka dni pasternak i ziemniaki, potem dajmy na to, ziemniaki i cukinia itd. po jednym nowym skladniku co kilka dni, zeby obserwowac reakcje. Bylo to o tyle rozsadne, bo mloda zareagowala zle na sama marchewke (ktora podalam, jaka pierwsza). Marchewka, jako samotne warzywo ;) dzialala na nia wybitnie zapierajaco. W polaczeniu z innymi warzywami - nie.
Potem - nastepny miesiac - nastepny posilek: kolacja - kaszki mleczne... zbozowe: orkiszowa, owsiana, ryzowa badz jaglana na mleku z dodatkiem przecieru owocowego (np. gotowe ze sloiczka lub starte jabluszko lub zgnieciony banan).
Nastepny miesiac - kolejny posilek - sniadania: kaszki zbozowe na wodzie z dodakiem owocow.
Potem po kolei: 2. sniadanie i nastepne podwieczorek.
10-miesieczna cora jadla 5 posilkow dziennie plus nadal karmienie piersia do 15 m-cy.
Najmlodsza... podobna historia, jak z najstarsza. Proby rozszerzania diety rozpoczete po ukonczeniu przez mloda 6. m-ca zycia... spelzly na niczym... Ponawiane proby... Moment, ze mloda z niechecia otwierala dziobka na kaszki... kilka dni i zaczela rzucac lyzeczka o podloge.
Pisalam o tym na jednym forum dla poloznych i polozna ta odpowiedziala mi, ze moje dziecie moze nie tyle nie chce jesc (wg niej kazde dziecie chce jesc), lecz nie chce byc karmione, woli byc samodzielne.
Mloda miala 10 m-cy, jak wprowadzialam karmienie metoda BLW.
Gotowalam normalnie dla calej rodziny, a dla cory kladlam np. duze kawalki warzyw, zarowno gotowanych (gotowane ziemniaki, brokuly, cukinie, marchew, kalafior itd), jak i surowych (ogorek, pomidor, papryka), surowe owoce (kawalki jablek, brzoskwinia itp.), kawalek chleba, makarony, kasze (jaglana, gryczana)... Doslownie wszystko to, co jedlismy, mloda miala szanse sama poprobowac.
Metoda BLW zaklada, ze dziecie wybiera instynktownie to, co mu sluzy i unika tego, co mu nie sluzy (np. co moze wywolywac reakcje alergiczne).
Ogolnie przy wszystkich trzech coram mam jeden wspolny mianownik... cala trojka na pierwsze urodziny potrafila samodzielnie jesc, nie miala problemow z gryzieniem... i jako roczne dziecie zadna z nich nie jadla takowych cudow, jak kaszeczki dla dzieci czy papunie badz sloiczuszki.
Dlugi rozpis... ale jako, ze przy kazdej bylo inaczej... to tak wyszlo.
A co do najmlodszej. W tej chwili ma prawie 17 m-cy i nadal jest na piersi.
Rano daję pierś, na drugie śniadanie też, potem soczek i chrupki kukurydziane (ew. ciasteczka dla niemowląt), na obiadek zupka i soczek, poprawiamy piersią. Podwieczorek to deserek owocowy (najlepiej banan!) lub jogurcik. Na kolację kaszka mleczno-ryżowa (zagęszczona kleikiem, gęsta aż łyżka stoi, taką mój syn lubi:) i do snu już cycuś, ale to bardziej jako przytulanka, a nie posiłek. I nocą raz lub dwa też pierś.
Zupki i deserki według opisu na słoiczku.