Czyli teoretycznie zostalo mi 13 dni do rozpakowania.. Teoretycznie, bo lekarz mowi, zeby spodziewac sie raczej na dniach, wiec zakladam, ze w nastepna niedziele bedziemy juz w dwoch osobach. Rownoczesnie zdaje sobie sprawe, ze lekarz sobie, a Tomek i tak sam zdecyduje kiedy przyjsc na swiat.. I spedzam teraz czas w domu analizujac kazdy najdrobniejszy bol, skurcz czy uklucie zastanawiajac sie czy to "juz" :-) Zla jestem na siebie, bo jeszcze nie tak dawno, szczegolnie po zajeciach w szkole rodzenia, czytajac pytania dziewczyn na forum "czy to juz?" dziwilam sie i wyymadrzalam, bo wydawalo mi sie to takie oczywiste- skurcze co 5-7 min lub odejscie wod i jedziemy do szpitala- a teraz jak sama jestem na wylocie panikuje pewnie duzo gorzej :-)) No i tak samo z upalami- w 8 miesiacu bylam twardzielka i opowiadalam jak to wychodze na otwarte slonce i swietnie sie czuje, a teraz sama leze na kanapie przed wiatraczkiem starajac sie nie wykonywac gwaltownych ruchow :-))) Obiektywnie- ciaza nie bylam moim marzeniem- dlugo nie moglam sie pogodzic z tym stanem przeklinajac los i wszelkie okolicznosci z tym zwiazane, ale taka szkole pokory wynioslam z tego stanu jak jeszcze nigdy.. I najwazniejsze czego sie nauczylam to- pod zadnym pozorem nie oceniac innych, szczegolnie jak nie jest sie w takiej samej sytuacji- lepiej pozno niz wcale ;-) Ale poplynelam, a tu taki upal, ze nikomu nie chce sie czytac ;-))) A chcialam tylko napisac, ze BOJE SIE jak cholera, na zmiane placze i sie wkurzam, mysle tylko o porodzie.. Nakrecam sie najpierw na to, ze nie zgodze sie na zadne naciecie pod rygorem pozwania szpitala, potem odkrecam, ze jednak w razie koniecznosci niech im bedzie, wyobrazam sobie sie awanturujaca sie ze wszystkimi (generalnie jestem aniolem, ale w stresie zdarza mi sie dostac agresora i urzadzic obciachowe sceny), a potem polozna, ktora z zemsty za scene robi mi na zlosc (nie bardzo wiem jak moglaby zrobic, ale niewazne). Czy Wy tez dostawalyscie przedporodowej paranoji? Bo we mnie nie ma krzty radosci, ze niedlugo maly czlowiek bedzie na swiecie tylko jeden wielki paralizujacy stres.. Zeby Mlody odziedziczyl charakter po tacie, bo nie dam rady wychowac takiego samego pokreta jak ja ;-)) Zycze Wam wszystkim spokojnej niedzieli "w cieniu" i zeby Mistrzostwo Swiata zdobyli ci, ktorym kibicujemy ;-)) A i na koniec zrobione wczoraj, moje pierwsze i pewnie ostatnie zdjecie w ciazy ze spaceru po Starowce (rowny 38 tydzien) ;-) Jak Mlody bedzie krzyczal w nocy, bede mogla spojrzec i z nostalgia powspominac jak cicho kiedys bylo:-))
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
Szybko pójdzie zobaczysz :) tak jak pisałam wcześniej. Chwila narodzin to najpiękniejsza rzecz na świecie :) a Twój synek wynagrodzi Ci wszystko :) Trzymam kciuki za małobolesny i szybki poród :)
A tak poza tym to sliczna mamusia się szykuje :)
Pięknie wyglądasz. W ogóle po Tobie nie widać żadnych złości i stresów :)
Ja mam jeszcze daleko, ale też jak myślę o porodzie to i o tym czy położne zrobią wszystko jak należy i chyba (niestety, a może stety) trzeba im troszkę zaufać i założyć, że nie mają interesu w tym, żeby coś zrobić nie tak, lub na złość :) Teraz jest taka w szpitalach trochę moda na ochronę krocza, więc i położnym zależy, żeby móc się pochwalić, że ochroniła... Myślę, że zrobi nacięcie tylko wtedy kiedy naprawdę będzie to konieczne.
I tak jak piszesz... łatwo mówić jak się samemu jest w innej sytuacji i widzi się sprawę z pewnej perspektywy :)) Ale czasem ta inna perspektywa też się przydaje...