Po prawie 2 latach pobytu w domu ( zwolnienie,macierzyński,wychowawczy) wracam do szarej rzeczywistości -praca... Biurko ze stosem papierów z tego co się zdążyłam zorientować -juz na mnie czeka. Czuje się tak -jakbym zaczynała wszystko zupełnie od nowa. Wydaje mi się,ze nawet zapomnialam jak się odbiera telefon:-/Masakra,tak mi żal zostawiać Nikolki,teraz kiedy te "najgorsze" już za nami,ona coraz bardziej kontaktowa i co najgorsze bardzo do mnie przywiązana,a ja do niej. Dupy z domu do sklepu ruszyć nie mogłam bo lemtowala,wiec jak to teraz będzie nawet boję się myśleć. Przez najbliższe 2 tygodnie zostanie z małżem,a potem -z moją mamą. Wiem że zostawiam ją pod dobra opieką ale mimo to -jest mi cholernie ciężko i płakać mi sie chce....:-/
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 13.
własnie .. ciesz sie ze mogłas zostac z nią te dwa lata bo ja ze swoja tylko 6 miesiecy pobyłam i musiałam wracać na praktyke gdzie dalej karmilam piersia... pociagnełam tak do 9 miesiaca jej i musiałam odpuscic z karmieniem bo nie dałam rady... ;( bedzie dobrze najgorsze pierwsze dni i zdarzysz sie przyzwyczic .. Pozdrawiamm .;))))
Mogę się tylko domyślac jak ci ciężko. Sugerowałabym moment rozstania z córeczką skrócić do minimum, żeby nie robić dodatkowego lamentu i tragedii z rozstania tak jakbyś miała opuścić ją do końca życia. Odwróć sytuację w drugą stronę, co za radość będzie jak wrocisz do domu :)
ciesz sie ze masz z kim bliskim zostawic dziecko to jest ogromny plus w dzisiejszych czasach ! :) glowa do gory
a wpracy nie mozna sie logowac ;) ? zobaczysz bedzie dobrze , mala sie od ciebie "odklei" , nauczy sie wiecej od nowych opiekunow :) a i tobie bedzie lepiej i zlapiesz troche oddechu od obowiazków domowych .
Tez to przerabialam, najgorsze jest to ze po pracy i reszcie wieczoru spedzonyego z malym( "maz" pracuje do pozna)nie mam juz sily na doslownie NIC. Przewaznie usypiam z nim jak idzie spac, budze sie ok 23.30 zeby sie umyc i wracam do lozka jak jakies zombie:/pobudka o 6.00:/
Dasz radę! NAjgorsze są początki.... Później będze już tylko lepiej :) Ja wróciłam (do nowej w zasadzie pracy poszłam, bo w trakcie trwania urlopu wychowawczego zwolniłam się z poprzedniej firmy) gdy syn miał 3 lata. Poszedł po prostu do przedszkola. Także dwie nowe sytuacje w podobnym czasie. Na nowo uczyłam się żyć z ludźmi, bo przez te 3 lata "siedzenia" w domu zdziczałam ;P Można by rzec - cofnęłam sie intelektualnie ;)
A ja Ci powiem inaczej... spojrz na to z tej strony - jaką szczęściarą jesteś , że masz GDZIE wracać po urlopie i masz najlepszą opiekę jaką można po rodzicach zapewnić swojemu dziecku - rodzoną babcię. Wiele z nas takiego szczęścia nie ma... nie mamy gdzie wracać, partnerzy nie mają pracy, nie mamy rodziciw, ktorzy nam pomogą zajać się dziećmi.... Zyczę Ci powodzenia... będzie dobrze - zobaczysz.