2010-11-30 17:04
|
Niedawno wróciłam ze spacerku z synkiem. Pogoda jest całkiem przyjemna, nie wieje, więc wcale nie jest bardzo zimno. ALe ja nie o tym. Chciałabym obalić mit, że duże koła = łatwość przebijania się przez zaspy... Otóż wcale tak nie jest, to jedna wielka bzdura!!! Sama tak kiedyś myślałam no bo duże koła przecież i w ogóle... ;) Ale jak dzisiaj musiałam zapierać się nogami lub ciągnąć wózek zamiast go pchać, żeby przebrnąć przez ulicę, to wiem, że duże koła są tylko większe od małych ;)
Odpowiedzi
a jaki masz wózek?
najpierw mieliśmy chicco z małymi piankowymi kołami, masakra nawet w lato bo trzeba walczyć z każdą dziurą i chodnikiem http://www.90n.pl/sklep/product/p/291/chicco,trio,4,me.html#
później stary x-lander x3 na 4 wielkich nieskrętnych pompowanych kołach - jeździł jak po maśle, nawet podbijać nie trzeba na chodnikach, ale masakra przy manewrowaniu bo ciężki czołg http://www.90n.pl/sklep/product/p/490/x-lander,x3.html#
teraz nówka x-lander xq 2010 spacerówka załatwiona od producenta przed wejściem do sklepów, wygląda tak http://dino.sklep.pl/nowy/wozek-xlander-xq-2010-spacgondxcar-kurier-gratis-p-9809.html
ale co do kół, uważam, że mimo wszystko duże pompowane i tak najlepsze, w takim śniegu jak teraz to wszystkim ciężko jechać, ale wyobraź sobie co by było gdybyś miała w tym śniegu pchać czy ciągnąć jakąś parasolkę na maleńkich kołach, chyba w ogóle by nie drgnęła, ja swój wózek ciągnęłam na tylnych kołach po śniegu, który miałam do połowy łydki, gdybym teraz miała tego pierwszego chicco to chyba w ogóle by nie drgnął
ale ona rok jeździła parasolką więc jak na zimę wyciągnęła stary wózek na dużych pompowanych kołach to poczuła różnicę nawet mimo śniegu...
Jestem mega przeciwniczka teorii,ze duze kola to latwiej ble ble ble ble... Mialam 3 wozki, kazy z innymi kolkami i generalnie z kazdym sa sytuacje gdzie jest ciezej i lzej.
Zeszla zime przepychalam sie przez zaspy z wielka landara z ogromnymi pompowanymi kolkami, ow zime konczylam ze sredniej wielkosci kolkami piankowymi, a tegoroczne zaspy przywitalam malusienkimi koleczkami. I co? W zeszlym roku pomimo odsniezonych chodnikow ciezko bylo mi przejechac wozkiem bo odsniezane bylo strasznie wasko, w tym roku przejezdzam sobie leciusienko, wiadomo jak sa zaspy to utkwie w niej nie zaleznie od rodzaju kol i jeszcze jedno co mnie wczoraj rozbawilo, a mianowicie jak snieg jes ubity trzeba na duzy wozek napierac zeby przejechac, a mniejszym sunelam niczym z sankami, serio byly miejsca gdzie kolka w ogole przestawaly sie krecic, a wozeczek lekko i przyjemnie sunal sobie niczym mikolajowe sanie :D