widzę że fajnie jest mieć kogoś o tak niewiele od siebie młodszego:) widzę po tym blogu że zawsze bedę miała o czym rozmawiać z siostrą a Bartek zawsze będzie miał się z kim bawić i ścigać w rozwoju ;)
buziaki:*
po dwóch fatalnych nocach, i nie fajnych dniach, dziś Marcin przespał całą noc. zmiana czasu dezorganizuje stały rytm, bo zasnął przed 22.00, czyli o 21.00, pobudkę zrobił o 7.40. w dzień jest marudny do kwadratu. dobrze, że czasem zdarzają się takie dni, rzadko bo rzadko, ale są. dzięki temu doceniam, jakim jest na codzień pogodnym dzieckiem :) w sobotę parapetówka u kumpeli poznanej na patologii ciąży. jej Adaś jest 4 dni młodszy od Marcina. niesamowite jak dzieci mogą się różnic. często porównywałyśmy nasze dzieci, ale w taki bez zazdrości sposób. bardziej po to, by sprawdzać mniej więcej, czy jest z naszymi dziećmi ok. no, może jedynie zazdrościłam jej tego, że Adaś przesypia całe noce. ale potrafił spać też w dzień po 6 godzin...
dzięki tym porównywaniom podczas którejś rozmowy telefonicznej zaniepokoiło mnie parę rzeczy w zachowaniu Adasia. Marcin już wtedy chodził na rehabilitację, więc byłam wyczulona na pewne sprawy. i tak od słowa do słowa, w końcu zasugerowałam jej, zeby udała się na konsultację do lekarza, tam gdzie ja byłam z Marcinem. no i było fatalnie... Adaś praktycznie nie miał napięcia mięśniowego, usg wykazało wylewy dokomorowe w mózgu... tak naprawdę nie wiadomo, jaki to będzie miało wpływ na dziecko. rozpoczęli intensywną rehabilitację, 4 razy w tygodniu. ze spokojnego jak roślinka dziecko, Adaś zmienił się w normalnego niemowlaka - humorzastego, płaczącego, mniej śpiącego.
najpierw Marcin prześcigał go w rozwoju, potem Adaś zaczął szybciej siadać i raczkować. teraz z kolei Marcin szybciej poszedł na nóżki. ważą podobnie, tylko Adaś jest niższy prawie o głowę, pulpecik mały z niego jest. przekomicznie razem wyglądali. Adaś lubi piszczeć, bo fajne echo jest w mieszkaniu, zaś Marcina paraliżował ten pisk.
potem kilka fajek wypalonych na balkonie, krótka opowieść, jak w pracy się zaczęło pierdolić, bo ze w małżeństwie, to wiedziałam od dawna. ale nie wiedziałam, ze wpakowała się w ramiona brata swojego męża... myślałam, ze tylko ja mam talent do komplikowania sobie życia. teraz po wielu latach w końcu mam spokojne uczuciowo życie, i jak cholera to doceniam. i jestem jednocześnie tak wściekła na jej męża, wściekła na nią, że w pakowała się w taką sytuację, a jednocześnie tak cholernie ją rozumiem, i tak cholernie mi jej żal. bo jak ktoś nie jest stworzony do zdrad, to ten towar nie będzie mu smakować. chcę z nią porozmawiać, ale wiem, że nie nauczy się na moich błędach. niestety. a tak chciałabym jej tego oszczędzić...
zmiana czasu udzielila się i nam...
Ja tez kiedys lubilam sobie komplikowac zycie. Ale teraz tak jak Ty, unormowalo się i jestem z tego zadowolona.
Wylewy w mózgu???? :O I to dało się wyleczyć? Boże, brzmi jak wyrok, nie sądziłam, że wszystko będzie z tym chlopcem ok. Całe szczęście...
U mnie też zmiana czasu trochę balaganu narobiła, w dodatku w nocy o złych porach karmiłam małego, bo zapomniałam, że przecież to czes letni :/
Dobrze że masz już poukładane swoje życie, nie zazdroszczę tej dziewczynie:/ Najwidoczniej nie miała komu wpaść w ramiona, brat męża był jedyną okazją:/ Współczucie dla niej...
angela - byle byście w rywalizację nie weszły :) bo wtedy nie jest już tak fajnie
agula - ja też swój spokój uczuciowy doceniam i oswajam się z nim, bo to nowość jest ;)
izzi - no brzmiało to fatalnie, na razie wygląda, ze jest ok. ale tak naprawdę wyjdzie z biegiem czasu, czy mały nie ma jakiś problemów...
|
i zadaj pierwsze pytanie!