hahaha znam ten ból....:)
ale ja nie jestem taka wytrwała....za każdym razem kiedy kupujemy fajki mówimy sobie to ostatnia paczka ale tych ostatnich paczek już było że hoho:)
nie palę od... wczorajszego wieczora. rano kawa bez papierosa . fuj. jezu, pójdę zaraz na spacer. i co ja z rękami zrobię? kusi mnie, by to olać, ale M. nie pali już 2 tyg i wiem,że będzie mu ciężko, jak ja będę dalej palić. szczegół, ze ma juz 5 kg więcej. tez się tego obawiam, ze przytyję. pamietam,ze jak zaczynałam palić,myślałam, ze może przez to schudnę ;)
próbuję sobie przypomnieć, co ja robiłam z rękami, zanim zaczęłam palić, co nie było tak strasznie dawno temu, bo palę od 4 lat. zastanawiam sie,czy to nie wynika z tego, że zawsze kilka rzeczy robię równocześnie (sikam i myję zęby, jem i czytam itd). fajka fajnie się do tego nadawała. dawała poczucie, ze coś się robi. no i dawała taką chwilę dla siebie. chwilę na pomyślenie, zastanowienie się, taki oddech pomiędzy spotkaniami z ludźmi. nikotynowy oddech...
jarać. kurwa.
hahaha znam ten ból....:)
ale ja nie jestem taka wytrwała....za każdym razem kiedy kupujemy fajki mówimy sobie to ostatnia paczka ale tych ostatnich paczek już było że hoho:)
Jak znam życie to niebawem pękniesz
marcysia,taa...wiem coś o tych ostatnich paczkach...
jula - takie teksty mnie najlepiej motywują ;)
kurde, nie mogę edytować bloga :/
mnie tam nie jest do śmiechu, ale może wy się pośmiejecie:
moje wspaniałomyślne dziecko przed chwilą dało mi chrupka... ale jakiś ten chrupek był podejrzanie mokry i dziwnie smakował... nagle mnie olśniło dlaczego... przypomniało mi się,że Marcin właśnie wychodził z łazienki... a kibel był otwarty...
oczywiście moja wina,ze nie zamknęłam łazienki, bo po chwili widzę, jak Marcin chochelką wyciągniętą z szuflady pije wodę z kibla.
eh.
na szczęście nie mam tego problemu:D paliłam kilka razy w życiu i w ogóle mnie do tego nie ciągnie; ale mam znajomych ktorzy też chcieli rzucić i nie dali rady albo jest im bardzo ciężko, wg mnie to tylko glupie przyzwyczajenie ktore zatruwa zycie:P:)
hahaa bo twój Marcin to sprytny chłopak jest:D
dasz radę:)
wytrwałości życzę!
Od 4 lat palisz? To kiedy zaczęłaś? Jakoś dawno po 20stce?
Kurdę niesamowite że w tym wieku jeszcze można zdecydować się na palenie. Zauważyłam też że czym później ktoś zaczął tym jest większym palaczem, i ma chyba większe słkonności do uzależnienia.
Moja mama jest straszna palaczką, okropną. Ostatnio szukałam skutecznych metod rzucania palenia i trafiłam na opinie że jedna z najskuteczniejszych metod rzucania palenia jest terapia Easyway. Tworzył ją Allan Carr, napisał też książke która również jest bardzo przydatna i niektórym do rzucenia wystarczy sama książka. Przewagą tej terapi jest to ze człowiek po jej odbyciu nie ma poczucia straty po czymś. Nie ciągnie go do fajek.. W sensie jego psychika zostaje uleczona..
Niektórym wystaczy silna wola, niektóym jej brak.. Innym wystarczy akupunktura a jeszcze innym coś zupełnie innego..
Mój dziadek i brat rzucili bez wspomagaczy. Tzn mój brat przerzucił się na elektronicznego fajka i po pewnym czasie go odstawił, teraz już nie pali ok 2 lat.
W każdym razie ja mojej mamie chcę zafundować książkę Allana Carra, może na terapie też ją wyślę bo to ciężki przypadek. A sama też książkę chętnie przeczytam..
W sumie ja nie jestem jakimś nałogowym palaczem, ale lubie zapalić np do kawy, do piwka, jak gdzieś wychodzę do knajpy itd. Natomiast nie kręci mnie takie palenie non stop, ze np idę po ulicy musze zapalić, abo stoję na przystanku i pale, albo non stop wychodzić z domu na fajkę.. Po prostu mi się nie chcę. Palę wtedy kiedy jest ku temu okazja:) I wtedy kiedy mam ochotę. Jakoś psychicznie udaje mi sie nad tym panować, a zaczęłam palić jak miałam 15 lat, więc już troche jest.. Wczęśniej bywały okresy że rzeczywiście paliłam dużo i częściej mi się chciało. Ale doszłam do takiego stadium jak teraz i myślę że jedyne co się może zmienić to to że całkowicie rzuce, ale na pewno nie zacznę palić więcej. Mam obrzydzenie do takiego nałogowego palenia, patrząc na moją mamę. Szkoda zdrowia, czasu i pieniędzy.
weź się w garść babolu i nie jaraj :) ja paliłam 10 lat i nie było opcji żeby mnie ktoś przekonał. rzucisz dopiero wtedy gdy sama naprawdę będziesz tego chciała a dokąd jest w Tobie choć cząstka która chce palić to zapomnij. Ja rzuciłam jak zaszłam w pierwszą ciążę (z dnia na dzień bez żadnego problemu) potem wróciłam jak skonczyłam karmić a jak znowu zaszłam to znowu rzuciłam. teraz nie wrócę. fajki drogie jak chuj i pomimo że stać mnie na nie to kiedy pomyślę co mogę sobie i dzieciakom nakupować to niestety ale sama siebie musiała bym w pysk strzelić gdybym wybrała fajki :)
a poza tym teraz dopiero czuję jak śmierdzi osoba lub dziecko przy którym ktoś pali nie wspominając o samym jaraczu... bleee
ps smaczne chrupeczki? hahahahahahahaha
Dobrze że nie mam tego probelmu:D Może zastąp na razie zwykłego papierosa elektronicznym?:D Moja teściowa przez jakiś czas je paliła no ale oczywiście potem wróciła do zwykłych fajek.
|
i zadaj pierwsze pytanie!