Wczoraj wieczorem. Bardzo długo szukaliśmy filmu "avatar" w dobrej jakości i z lektorem do zaakceptowania W końcu obejrzałam upragniony film ale chyba naładował mnie jakąś złą energią... Straszne bzdury wkradały mi się do głowy kiedy starałam się zasnąć. Najpierw wymyśliłam pytanie tysiąclecia: "jak jaskiniowcy wychowywali dzieci że one przeżywały!!" Przecież, poza gryzoniami w norach i ptakami na drzewach to każde zwierze w pierwszych minutach życia instynktownie wstaje, umie ssać, wie że w razie niebezpieczeństwa trzeba się schować i być cicho a malutki człowieczek??? Potrafi robić tylko hałas, szczególnie pozostawiony sam sobie na chwilkę, niejednokrotnie nie wie jak ma się zabrać do podanego wręcz na tacy cycka Oo a przecież kiedyś nie było butelek... Kolejna sprawa, nie potrafi się przemieścić, co tu dużo gadać nie potrafi się nawet sam trzymać ciała matki. Było zimno albo gorąco, dookoła drapieżniki, na lądzie i w powietrzu... Tak mnie to pytanie zafascynowało że po godzinnej kontemplacji doszłam do wniosku iż "Zaszła jakaś pomyłka że ludzie przeżyli i tworzą tak liczny na ziemi gatunek" Albo? "Matki dawały regularnie co cykl i raz w roku rodziły" Co daje (od 15 do powiedzmy 40 roku życia) jakieś 25 dzieci (nie licząc ciąż mnogich i straconych) I załóżmy że czwórka z nich przeżyła... to wystarcza do przetrwania i pomnożenia gatunku. A pozostałe 21 dzieci? ehhh... donikąd mnie to zaprowadziło.
Ale to było jeszcze nic. Skąś wkradła mi się do głowy myśl: "Co bym zrobiła gdyby coś stało się mojemu mężowi albo Saruni." I tu oczywiście potok łez, bo przecież. Chyba nawet nie chce mi się opisywać co przez tą chwilę czułam. I... Chyba nawet nie da się tego opisać. Taka tragedia zdażyła się blisko mnie, a ja tak bardzo boję się kogokolwiek stracić :( podobno historia lubi się powtarzać. Boże oby nie tym razem.
No i ostatni dołujący pomysł jaki mi przyszedł do głowy. "Jest mi tak cholernie szkoda mojej córuni że łzy same się cisną" powiedziałam to do męża, na co on zapytał czemu. Ja odpowiedziałam "bo świat jest chory" cisza... ;/ kiedy tak na nią patrzę jak przez sen robi płaczącą minkę znakiem złych senków to myślę "teraz nie masz kochaniutka o co płakać" świat, ludzie... oni Ci dopiero pokażą co to smutek i łzy. :( a do tego jest jeszcze kobietą... kobiety przeżywają bardziej, mocniej i dłużej. To kobiety płaczą po nocach. Ja ryczę nawet nad blogami niektórych z Was! Bo mi smutno kiedy czytam że znowu komuś zdarzyło się coś czego ja pewnie bym nie przeżyła. Taki jestem mięczak że pewnie umarła bym z żalu.
Ok to było wczoraj, dziś już mi lepiej. Szkoda tylko że pada...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 12.
Kurde filka;/ Nakreśliłaś mi zupełnie nowy obraz filmu "Avatar"... I chyba do końca życia już jego nie oglądnę... w sumie może i dobrze... :) W każdym razie kochana- musisz ściągnąć sobie z neta jakąś głupawą komedyję... wtedy będzie dopiero faza na pytania... takie pozytywne np. ostatnio oglądałam Asterixa i Obelixa Misję Kleopatrę z siostrą i moja siostra (lat 20) zapytała mnie jak długo Egipcjanie budowali Sfinxa... po moim odburknięciu żeby się ich zapytała a nie mnie, zadała pytanie które mnie zabiło "czy Sfinx jeszcze stoi"...
Zastanawiasz się jak to było z tymi jaskiniowcami... hmmm;) teza ciekawa a jeszcze ciekawszy rezultat- któreś z tych dzieci, które było otoczone drapieżnikami i znosiło ziąb i gorąc zostało praprapraprapraprapradziadkiem małej Sary:) Aż duma piersi rozdziera- bo to w końcu ten pra(...)dziadek przeżył i przekazał dalej dobry silny gen, żeby w końcu w XXI wieku mogła się urodzić jego piękna (pra)wnusia;) Sprawa nabiera teraz zupełnie nowego, bardziej różowego kolorytu... nie sądzisz? :D
Jesteś kobietą o wielgachnym serduchu, które pomieści w sobie bardzo bardzo wiele... zazdroszczę posiadania tak wielgachnego serducha... to ogromny dar! :)
Jest takie mądre Irlandzkie powiedzenie- napewno je nie raz słyszałaś- Life is brutal, full of zasadzkas and sometimes kopas w dupas... Kierując się tą maksymą będziemy mamami wychowującymi silne kobiety. Jako matkom córek- przyszłych zapłakanych i przeżywających wszystko kobiet, przyszłych nieszcześliwie zakochanych nastolatek, przyszłych rzuconych narzeczonych i też przyszłych matek takie zostało powierzone zadanie przez samego pana Generała:) A jak Pan B. powierza komuś jakieś zadanie, to daje też siłę, żeby je wykonać. Pozdrawiam i przesyłam kolorowe i słoneczne nadzieje na przepędzenie tych szarych irlandzkich chmur i równie szarego irlandzkiego deszczu!! :)
hm.. faktycznie interesujace ale biorac pod uwage że ludzie wywodza sie od małp to ludzie prehistoryczni pewnie jak małpy instynktownie wychowywały swoje dzieci. Takie dziecko pewnie jakas husta czy czyms było przwiazane i noszone a jak nie to pilnowane przez jedna osobe w "stadzie". U małp zarówna jak i u nas ten instynkt jest wiec myśle że podobnie jak i ludzie tak i zwierzeta sie nim kierują.
Co do drugiego Twojego przemyślanie tez tak czasami mam nie wiem dlaczego byc może przez to że boimi sie starcic tych osob.
Co do trzeciego to mało moge Ci powiedzieć ja osobiście wychowałabym ja jak najlepiej i wtedy w takich chwilach była jak najbliżej niej. Rozmawiała pomagała i tłumaczyła gdy chłopak zawiedzie, gdy z kolezanka sie pokłuci. Każdy w swoim zyciu musi cos przejsc zeby do czegos dojść :)
Powodzonka Ci życze i bardziej przespanych nocy :PJa to się zastanawiam co ma avatar do jaskiniowców??avatar to film przyszłości...a ty poruwnałaś go do flinstonów.
Uważam,że daleko patrzysz zapominając o tym co jest teraz.Pomyśl o dzieciach trzeciego świata, żyją nie raz w tak karygodnych warunkach, że aż dziwo, że żyja, w warunkach nie raz gorszych niż żyli ludzie pierwotni.
A obawy o utrate tego czego kochamy są całkiem normalne.Takie myśli ma 80%ludzi, a 20%zostawiam jakims patologią.
anan !
anan a w co wierzysz?