taaak, trochę Cię rozumiem, ja na przykład teraz mam jazdę, że moja córcia się nie rozwija dostatecznie szybko - ma prawie 7 tygodni i nie chce leżeć na brzuszku i nie podnosi główki, nawet rączek nie trzyma przed sobą tylko zazwyczaj z boku lub nawet wzdłuż ciała (z drugiej strony, trzymana na rękach radzi sobie całkiem dobrze, trzymając sama główkę wyprostowaną jak jej się chce). W poniedziałek idę na szczepienia to wypytam pediatrę, ale na razie zadręczam wszystkich swoim niepokojem - nikt jakoś nie chce się pomartwić razem ze mną ;) oby to byy tylko moje urojenia
Macierzyństwo miało być spełnieniem moich marzeń. Wiedziałam, że nie będzie lekko. Że nie raz będę musiała stawać na głowie by było dobrze. Na szczęście wszystko jest w porządku. Synek zdrowy tylko mama zaczła schizować:( Bo to chyba najlepsze słowo do określenia tego co wyczyniam:(
Najpierw kiedy synek miał sapkę i charczał przy tym niesamowice panikowałam, że napewno ma coś na płucach, że jest chory. Że będzie musiał mieć zastrzyki. Wrzeszczałam na wszystkich, że mają do niego nie podchodzić, bo mi gdo zarażają. Na szczęście to tylko mój wymysł. Potem był problem, że miał krzywą główkę, z odstajacymi uszkami, że będzie miał je jak u słonia. (wcale tak nie jest). Niedawno było, że ma mega dużego zeza i na pewno mu tak zostanie.
Mam chyba paranoje jakieś na tym punkcie. Widzę coś czego nie ma, i doszukuje się Bóg wie czego. Potrzebny mi chyba psychiatra bo na psychologa to za późno:(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
nie martw się kochana... to chyba normalne odruchy u młodej zakochanej mamy... ja wciąż czekam na swoje maleństwo, ale wszystkie mamusie wokół, które już się doczekały reagują podobnie... każde kichnięcie dzieciątka wywołuje strach i panikę... ponoć z biegiem czasu to przechodzi. a swoją drogą czasem lepiej być zbyt czujnym niż coś przeoczyć... ;)