Jakimś cudem przegapiłam Twój wpis. Teraz nadrabiam:)
A więc tak:
Po pierwsze - popłakałam się. Wiem co czułaś, nie wiem tylko co znaczy mieć skurcze parte, bo daleko mi do nich było;)
Po drugie - miałaś zajebisty szpital. Ja byłam cały czas przykuta do ktg. I nawet nie za bardzo mogłam przekręcić się na drugi bok, tylko leżałam i myślałam jak mnie boli... Wyjątkiem była piłka. Na trochę pozwolili mi wstać.
Nie mówiąc już o sali. U mnie było ostre, drażniące światło i żadnej muzyki;) tylko krzyki dziewczyn.
Po cc mój mąż nie mógł być przy ważeniu itp. Zobaczył małego dopiero gdy położna wyniosła mu go z sali operacyjnej. W dodatku gdyby jej nie zapłacił za opiekę nade mną, to nie wiadomo czy nawet to by zrobiła;)
A po trzecie - gratuluję synka! Byłaś dzielna! :) Widzisz, nie dało rady go wyprzeć, bo się zaklinował. To było niezależne od Ciebie!
Te rozstępy - ja też mam wokół pępka, takie malutkie. A nie parłam. :/
Zdrówka dla Was!!! :))))))