tez jutro mam sie stawic w szpitalu bo bede tydzien po terminie i tak samo mnie nic nie boli ani nic. moze bede iala tak jak Ty ze mnie zostawia juz. mam tylko nadzieje ze porod bedzie szybki i jak najmniej bolesny bo nie wyobrazam sobie takich boli jak opisywalas. wiec tym bardziej gratuluje :)
W końcu mam chwile więc mogę napisać co i jak. :p
Wiec 29.10 pojechałam na ip tak jak kazał mi lekarz. Nie czułam żsdnych bóli ani nic i jechałam sobie z myślą : '' a pewnie mnie puści do domu jeszcze '' To się przeliczyłam... Wchodzę do gabinetu, lekarz mnie bada i mówi : '' no to jest rozwarcie na 4 cm '' A mnie jakby ktos w łeb strzelił ! Jak to, przecież nic mnie nie bolało ani nic. Kazali mi sie przebrać itd... Zaprowadzili mnie na taką salę przedporodową i zaraz wzięli na trakt porodowy i założyli mi balonik. Tak czekałam i czekałam kiedy się zacznie... Około 11 dostałam kroplówkę na wywołanie skurczy, więc sobie leżałam i mysłalam '' no kiedy sie zacznie, przecież mnie nic nie boli jeszcze '' . Ledwo co to pomyślałam to miałam pierwszy skurcz i zaraz kolejny i kolejny. Koło 16 płakałam z bólu już a mój dzielny mężczyzna dzielnie przy mnie czuwał :) Później przyjechała moja Mamcia i przyszła na porodówkę do mnie, ale ja już byłam tak wyczerpana, że tylko zapłakałam, że nie dam rady już. Czekałam na finał jak na zbawienie a tu nadal nie było rozwarcia pełnego. Położna i pani doktor zrobiły mi masaż macicy czy jak to się zwie, żeby było wieksze rozwarcie. To był dopiero ból ! Myślałam że umrę... i w końcu lekarka powiedziała, że proponują cesarkę, bo nie wiedzą jak to dalej bedzie. Zgodziłam się. O jaka to była ulga jak mi dali znieczulenie (aż się sama do siebie uśmiechałam :D )
I tak o godz, 19.45 na świat przyszła moja Daria kochana
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
oj gosia domyslam sie jaki to byl bol ja teraz z synkie tez swoje przeszlam... te skurcze po oksytocynie masakra czekalam konca by muc przec a jak moglam to moj ksiaze
Eryk sie wkurzyl i zaklinol heh..oj tez skonczylo sie cc