Wczoraj upragniona wizyta u ginka. Bałam się o moją szyjkę, ale okazała się dobra z niej przyjaciółka:)) Nadal zwarta i długa na 40mm więc Pesara jeszcze nie zakładaliśmy. Pan doktor przebadał mnie tak że myślałam że okrakiem wyjdę z gabinetu, ale wiem że to dla mojego dobra (a może takie odczucia nie współżyjącej od 5 miesięcy kobitki?:)) Męczy mnie natomiast przeokropnie zgaga i w tej przeszczęśliwości że wszystko jest ok zapomniałam się ginka zapytać co mogę na to dziadostwo brać? Odrazu mi się samopoczucie poprawiło... no frunęłam do domu, aż maniuś stwierdził, że wróciła znowu jego żona:) takie powroty to widać mam co 2 tygodnie po każdej wizytce, bo na tydzień przed z nerwów zamieniam się w babajagę:)))) usg dzidzi będzie jednak dopiero na następnej wizytce za 2 tygodnie ale podczas podglądania szyjki zobaczyłam główkę mojego szkrabka. Musi już być całkiem duży bo jak dotąd przy cotygodniowym usg "dowcipnym", widziałam prawie całe dzieciątko, tak teraz już jest za duży (maniuś stwierdził że po tatusiu:) Oczywiście cały czas są zakłady o płeć, czy potwierdzi się synuś? W przeciągu 2 tygodni u 6 kolegów Maniusia ( w tym już 2 urodzenia) stwierdzono dziewczynki:))) jak to koledzy powiedzieli: W tobie nadzieja i honor grupy:)))) Oczywiście wszyscy od paru miesięcy obstawiali u siebie bezwzględnie synów i już snuli plany o drużynie piłkarskiej... Skwitowałam - że zawsze (jak się u nas okaże córeczką) mogą nadal wspólnie snuć plany... o balecie:))) mężczyźni są boscy...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
super, że wszystko dobrze oby tak dalej!! życie z pesarem też nie jest zle, ale jednak co ciało obce to ciało obce. A nerwówka przed każdym kolejnym badaniem to już chyba standard nas kobitek :) nerwy nerwy a potem euforia od ucha do ucha :)
co do drużyny piłkarskiej to damska w sumie też może być :) przecież dziewczyny wcale nie są gorsze!!
a mężczyźni faktycznie są boscy :)