Najpiękniejszy dzień
14 marzec to jeden z najpiękniejszych i najcięższych dni w moim życiu. Około godziny 11 zaczeły ze mnie wyciekać wody płodowe. Z męzem pojechaliśmy do szpitala koło 14. Okazało się, że musimy czekać do 17 bo oni mają taką procedure, czekają aż może skórcze zaczną się same. Ponieważ mało wypiłam w domu nawodnili mnie elektorlitami i glukozą - masakra cały czas chodziłam do łazienki. Po 17 podali mi oksytocyne i się zaczeło. Bóle rozkręcały się coraz mocniej. Na piłce nie mogłam wysiedzieć wszytsko zaczynało mnie irytować i złościć ale mój mąż był przy mnie. Tak naprawde większyść porodu przesiedziałam na łózku w poprzek opierając się o mojego męża który oplutł mnie ramionami. Koło godziny 20 po zmianie na oddziale podano mi "dolargen" (czy jakoś tak) miał rozmiękczyć szyjke i zmniejszyć skórcze. Skończyło się na tym, że wisiałam na ramionach męża i zasypiałam albo budziłam się na skórcz. Koło 22 zbliżaliśmy się do końca choć ja tak do końca tego nie wiedziałam bo od tego leku nie pamiętam wielu rzeczy z porodu. No tak ale jak już miałam przeć to nie mogłam. Czułam się tak jak bym nie umiała wykonać tej czynności. Zmęczenie zrobiło swoje. Lekarka musiała wypychać małego, ja już nie dawałam rady. Jak położyli mi go na brzuchu było to naprawde piękne i wspaniałe uczucie. Patrzył się na mnie, a Ja wiedziałam, że ON będzie najważniejszy dla mnie do końca życia. Musieli go jednak zabrać bo u mnie był problem z łożyskiem. Ogólnie myślałam, że poród będzie łatwiejszy i krótszy, moje kuzynki i koleżanki rodziły szybko łatwo i mówiły "ból jest do zniesienia" Mnie spotkał dość cieżki i długi poród. Problem z parciem, łożysko które nie chciało wyjść i utrata dość sporej ilości krwi. Teraz wiem, że kobieta potrafi znieść wiele i dzięki porodowi wiem, że jaki kolwiek ból spotka mnie w życiu będzie tylko namiastką tego co przeżyłam. Patrze właśnie na mojego synka i wiem, że choć było cieżko przeżyła bym to jeszcze raz byle by mieć takiego kochanego szkraba. Urodził się dość spory 3630 i 57cm nie wiem gdzie on się schował w moim małym brzuszku ale najważniejsze, że jest zdrowy, silny. Życze powodzenia wszystkim mamusiom które zbliżają się już do porodu!! :)