O super że wszystko ok. 11 grudnia to super data hehe bo ja się wtedy urodziłam prawie 25 lat temu ;)
Czuję się cały czas tak samo jak na początku. Ciągle mdłości, wymioty, zmęczenie. Jeść mogę tylko mini porcję, bo jak zjem chociaż połowę tego co zazwyczaj to od razu czuje się jak balon. Ale przynajmniej nauczyłam się przez to jeść co 3h ;) jak na razie waga taką sama, tak prawie. Od początku skacze kilo w dół, kilo w górę i w rezultacie waga taką sama jak na początku ciąży. Mam nadzieję że tym razem nie przytyje kolejnych 25kilo, i nie będę wyglądać jak wieloryb.
W zeszłym tygodniu mieliśmy USG. Oficjalnie ustalili termin na 11 grudnia. Z dzidziuchem wszystko w porządku, wyniki w normie a prawdopodobieństwo poważnych chorób bardzo niskie. Niestety nie słyszeliśmy serduszka, tylko mogliśmy zobaczyć je na ekranie. No i dzidziuś bardzo ruchliwy, ale trochę mało współpracował. Ułożony był do nas plecami, i trochę musiałam poskakać żeby się chociaż trochę chciał przekręcić żeby zrobić pomiary ;)
Za miesiąc będę miała spotkanie z konsultantem, i wstępnie dowiem się czy pozwolą mi rodzić naturalnie. Jestem tylko ciekawa czy trafię na takiego który będzie totalnie na nie, czy na takiego który uważa że to dobre rozwiązanie dla kobiety... Nie chciałabym trafić na takiego który bez względu na wszystko uważa że kolejne CC to najlepsze wyjście. Bardzo bym chciała przynajmniej spróbować urodzić naturalnie, a jeszcze jakby się udało to już w ogóle byłabym w niebo wzięta ;)