Od rana zdążył siedzieć z kolegą, pomalować jakieś 1/10 płotu, zdrzemnąć się 2 godziny, pogadać z drugim kolegą (który potrzebował żebym mu pomogła) umyć okap w kuchni i wkurzyć mnie masakrycznie i zostawić swoje naczynia z resztkami po śniadaniu i po obiedzie w kuchni i w salonie. Ale to ja nic nie robię, no chyba że syf. Fakt, był dziś wyjątkowo miły, ale też było kilka głupich komentarzy. Ale do rzeczy. Chciałam żeby zajął się Kariną żebym mogła zjeść a on co? Siedząc na sofie ' dobra kotek, nie marudź tylko jedź tam'. Więc jedną ręką jem, druga pilnuje Karine żeby mi jedzenia z talerza nie ściągnęła i co? I fruu, reflux i wymiociny na mojej ręce. Zajebiście. Wytarlam sobie rękę, Karine oddałam jemu i jeszcze zjeby dostałam, że jak ja się zachowuje że stół wytarlam (nawet nie widział że rękę wycierałam a nie stół) a dziecku buzi nie. No kurwa, a co ja jestem ośmiornica?! Tak ciężko zająć się chwilę dzieckiem żebym mogła zjeść w spokoju? No oczywiście że tak, bo telefon ważniejszy, bo może będzie jakieś auto w okazyjnej cenie. Co z tego że przed domem stoją 3 na sprzedaż a kasy w kieszeni teraz nie ma bo wszystko zainwestował.
Więc co z tego że jest miły, że potrafi powiedzieć komplement jak widzi że staje się obojętna (tak, taktykę obojętności stosuje co kilka miesięcy, w tedy dopiero widzi że coś jest nie tak), jak za chwilę walnie się na sofie, wylane na wszystko i tylko telefon i patrzy jakie auta są na sprzedaż. Do tego marudzi że znowu nic nie robię bo akurat siedzę na sofie z komórką patrząc na Karine, bo jak wstanę żeby pójść gdzieś cis ogarnąć to będzie krzyk bo mama gdzieś idzie etc i nie ważne że jest tata, ona nie chce taty tylko mamę, a jeśli nawet tak czy inaczej ja zostawię w salonie z S to ona i tak przyjdzie do mnie, będzie mnie ciągać za nogę, albo on mnie będzie wolał bo Karina to czy tamto. No przepraszam że w ciągu dnia mam ze 3 momenty gdzie Karina śpi ze mam czas dla siebie bo nie muszę polować czy zaraz czegoś nie zje z podłogi albo żeby Zuza jej przez przypadek krzywdy nie zrobiła. No niestety, w tedy muszę wybierać, czy mam coś zjeść, czy lepiej coś posprzątać bo jak nie to S wróci z pracy i będzie marudził. No ale przecież już dawno dostałam reprymende że mam dziecko położyć w bujaczku i nie zwracać uwagi na to że dziecko drze się w niebo głosy tylko 'robic coś w domu'.
Myślałam że dziś będzie dobry dzień, ale nie, jak na razie * * *
Komentarze
(2017-08-22 20:05)
zgłoś nadużycie
(2017-08-22 20:33)
zgłoś nadużycie
(2017-08-22 20:51)
zgłoś nadużycie
(2017-08-23 08:22)
zgłoś nadużycie
(2017-08-23 18:33)
zgłoś nadużycie
(2017-08-23 21:54)
zgłoś nadużycie