Chciałam dziś wyjść do koleżanki. I już problem, bo o ktorej chce jechać, bo o której chce wrócić, czy o 16 będę z powrotem, dla czego nie zabiorę dziewczyn ze sobą, dla czego ona nie może przyjechać do mnie, przecież wie że mam dzieci. A on kutwa nie potrafi zrozumieć że raz na kilka miesięcy chciałabym wyjść bez dzieci. Właśnie 25min zajęło mu pojechanie do sklepu 500m obok po jedną rzecz.
Jedyny plus, zastanawia się żeby zabrać Zuzkę że sobą do Polski. Miałabym taki luz! Tylko jedno dziecko przez 2-3tug. On by zobaczył jak to jest z Zuzą na codzien 24/7. Ale. No właśnie, jest ale. Bo on się boi żeby ona mu nie jęczała nie płakała, bo ona chce do mamy czy coś. No tak, jak się nigdy z dzieckiem nie zostaje to tak jest. (Nawet jak byłam w szpitalu jak się Karina rodziła, nie było mnie w domu od 21go rano do 25go po południu, i większość czasu Zuzką zajmowała się moja siostra i mama i żeby on mógł przyjechać do mnie w każdej chwili). Ale nie powiem, w szoku jestem ze chociaż bierze pod uwagę taką ewentualność.
Wczoraj miał urodziny. Fakt, nie złożyłam mu życzeń. Między innymi dla tego że co rusz mnie wkurzył. A to śmie że mnie śmiał bo jestem zła że nie ma korków do szafy (zapomnieli włożyć) później patrzał jak ja przeżywam meble a on się napierdalał bo go to bawiło itd itp. Ale, zobaczył jak to jest jak ktoś ci bliski nie złoży ci życzeń (tak, pamiętałam że ma urodziny. Nawet powiedziałam Zuzi żeby mi zaśpiewała sto lat ale się wstydziła). Tydzień temu jego mama miała urodziny. On nie wiedział. Mi się przypomniało dopiero przed wczoraj. Kurwą. Z drugiej strony dla czego ja mam pamiętać kto kiedy w jego rodzinie ma urodziny, gdzie on często mojej daty zapomina... nie ważne. Jakoś kiepsko widzę perspektywę poprawy. Bo jak znam życie to dziś jak wrócę będę miała wojnę. Albo nawet przez kilka dni, bo Zuzy zabawki nie są przebrane i poukładane...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
Zacznij walczyc o siebie bo ciągle bedziesz jak niewolnica. Przykro to stwierdzić, ale tez trochę w tym Twojej winy oniewaz na to pozwalasz. Ja miałam podobnie przez 3 lata i powiedziałam dosyć. Zaczełam wychodzic i angażowac meża w wychowanie syna. Dlatego popatrz troche na siebie i zawalcz o swoje. Chcesz wyjśc to m,ówisz wychodze bede za 3 h i wychodzisz a w domu niech dzieje sie co chce. Nie musisz się zaraz przy tym kłucić, ale siedzenie z dziecmi 24 h/7 jest bardzo meczace nie tyle co fizycznie a psychicznie i taka odskocznia jest potrzebna. Oboje chcieliście mieć i założyć rodzine więc troche pomocy raz na rok chyba sie przyda i korona z głowy mu nie spadnie. Facet ma wygode bo zawsze jestes Ty. Przemeczycie się jakis czas(zwłaszcza on) i potem bedzie juz lepiej, a Ty zacznij dbac o swoje..