Byłam dziś w szpitalu. Przed 8:00 tak jak kazał mój gin. Już od dawna nie mogłam doczekać się ktg, a po dzisiejszym dniu mam dość i chciałabym nie musieć powtarzać tego badania. Do 9:30 czekałam na zapis, a później do 11:00 na wyrduk i do 11:30 na zwrot karty ciąży z kartą informacyjną i wydrukiem. W międzyczasie widziałam się ze swoim ginem, który widać był bardzo zapracowany, do tego stopnia, że nawet nie chciał popatrzeć na wynik badania. Ale za to znalazł chwilkę by pokazać mi szpital. Źle to wszystko może nie wyglądało, ale za ciekawie też nie. Łóżko przy łóżku, oddzielone od siebie tylko jakimiś płachtami, a na nich rodzące już dziewczyny. Dalej łóżka wystawione na korytarz, a na nich leżące dziewczyny. Na położnictwie łzy cisnęły mi się do oczu, bo zobaczyłam dziewczyny ze swoimi dzieciaczkami w malutkich łóżeczkach. Zwiedzanie krótkie, doktor powiedział, że ruch mają jak na Krakowskim. Nic nowego jeśli chodzi o ten szpital i ja jestem tego świadoma. Ale i tak wolałabym rodzić w bardziej intymnym miejscu. Tyle tylko, że już za późno na jakieś zmiany. Wracając do ktg, nikt w szpitalu nie objaśnił mi o co chodzi w tych wykresach. Zapytałam panią doktor wydającą mi wynik czy wyszły jakieś skurcze. Zero odpowiedzi. :/ W domu wygooglowałam jak prawidłowo odczytujemy wykresy. Górny - tętno płodu, waha się u nas od 135 do 180. Na badaniu zauważyłam, że przy każdym ruchu Igora, serduszko biło mu jak oszalałe. I to są właśnie te skoki do 180 nawet. Dolny wykres - czynność skurczowa macicy - hmmm... u mnie zaczyna się od 10%, spada do zera, skacze do 20%, a potem nagle do 70, 100, 80, spada do 40, znów skacze do 100%, spada do 30, skacze do 80, spada do 40, skacze do 90, itd. Wyczytałam na necie, że między 80 a 100% rozpoczyna się akcja porodowa. Hmmm...dziwne, czyli wynika z tego, że ja już rodzę, ale mimo to wypuścili mnie do domu i nawet nic nie powiedzieli:P Wow, kapitalny szpital :D Teraz się obijam, już nie będę wychodzić na długo z psem. Mówię mężowi, że muszę leżeć, bo przecież już rodzę :>
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
no wiesz,nie zawsze ma sie takie traktowanie na jakie się (podobno...)zasługuje....
ogólnie to dziwnie cie potraktowali.ja miałam ktg 3 razy.za kazdym razem mi lekarz wszystko pokazał,wytlumaczyl itd.ostatnim razem miałam byłam na ktg kolo 9,wyszła nadczynnośc 90%.chcieli zatrzymac mnie w szpitalu,nie zgodziłam się.a o 17 była juz tam z powrotem z odchodzacymi wodami.wiec moze i ciebie tez cos zaczyna sie dziac
Hej, ja w czwartek wybieram się na pierwsze ktg i przyznam że trochę się przeraziłam Twoim blogiem hmm... lekarze chyba myślą że my wszystko wiemy i że zero strachu w nas eh... Pozdrawiam Cię, musimy dać radę będzie oki:)