Jestem coraz bardziej przerażona:( Byłam dzisiaj znowu na ktg w szpitalu - tak jak kazał mój gin. Powiedział, żebym przyszła jak najwcześniej, nawet o 6:00, bo później będzie duży ruch i znowu będę długo czekała. Więc byłam o tej 6:00, zresztą i tak nie mogłam spać, bo brzuch mnie pobolewał... Na Izbie Przyjęć pani w rejestracji z oburzeniem stwierdziła, że tak rano się nie przyjeżdża, któż to widział o tej porze na ktg. Mówię, jej, że przepraszam, ale lekarz powiedział, żebym była jak najwcześniej, bo ostatnio przyszłam o 8:00 i czekałam do 11:00 na wynik. Ona na to: "Ale nie w niedzielę, trzeba było trochę pomyśleć." Już się nie odezwałam, ale przecież mój gin wyraźnie powiedział, że mam przyjechać w niedzielę, a do tego jak najwcześniej :( Podłączyli mnie pod ktg praktycznie od razu, bo byłam pierwsza. Młody jeszcze spał, więc na wykresach nic się nie działo, tętno między 115 a 135. Zmiana boku spowodowała szaleństwo na "skurczowym" wykresie - dochodził do 100%, a młody nadal spał. Może po pół godziny badania pielęgniarka wróciła i poruszała mi brzuchem żeby obudzić małego. Nie wiem czy to coś dało, ale tak się złożyło, że po kilku minutach zaczął się ruszać, a tętno skoczyło :) Wykres dziś wyszedł strasznie długi, dwa razy taki jak ostatnio. Po badaniu miałam poczekać w poczekalni na wynik. Wyszłam (6:40), a nowych pacjentek nadal nie było. Usiadłam i czekałam tak do 7:50 (w międzyczasie przyszły dwie dziewczyny), aż ktoś mnie wreszcie zawołał po odbiór wyniku i karty ciąży. Weszłam do gabinetu gdzie siedział lekarz i pielęgniarka (?). Na dzień dobry usłyszałam, że tak rano ktg sie nie robi; że za wcześnie przyjechałam; że oni są zmęczeni po nocy; że zmiana o 8:00; że ktg działa od 7:30, a w niedzielę to nawet później; że o której bym nie przyjechała to i tak będę długo czekać; że o tej porze łatwo o jakieś błędy; że co innego gdybym była po terminie, ale na rutynowe ktg właściwie w ogóle nie powinnam do szpitala przyjeżdżać, bo tym sposobem blokuję kobiety które mają już skurcze i przeze mnie muszą czekać (no to mówię im, że z OM jestem już 14 dni po terminie - ale oni wypuścili to drugim uchem i nie skomentowali). KUR*A!!! Szczerze mówiąc miałam doła przez cały dzień przez tą wizytę w szpitalu. W dodatku nie dodzwoniłam się na położnictwo po mojego gina - nikt nie odbierał - więc się z nim nie widziałam dzisiaj i nie wiem kiedy kolejna wizyta i czy to w ogóle ma sens. Po południu wracając od mamy popłakałam się, bo niedługo mija te 38 tygodni od koncepcji, a ja nie wiem jak i gdzie urodzę:( Nie chcę być traktowana jak ktoś kto przyszedł nie wiadomo po co i tylko przeszkadza innym w piciu kawki:( Chyba wyjdzie na to, że będę czekała ile mogę i w szpitalu pojawię się dopiero z rozwarciem na 8-10 cm, a potem wypiszę się jak tylko będę w stanie wstać o własnych siłach :( Panicznie się boję i nie chcę rodzić, naprawdę:( :( :( Pociesza mnie tylko myśl, że być może oczekiwanie na najgorsze spowoduje, że rzeczywistość mile mnie zaskoczy. Oby. I oby syn nie chciał rodzić się w następny weekend, bo mojego męża wtedy nie będzie, a sama nie dam rady... Zdołowana dzisiaj. :(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 10.
Radze poszkac innego szpitala i to jak najszybciej. Moze przy porodzie bedzie inna babka niz ta meda za przeproszeniem. U nas za takie cos to by schukiem wyleciala ze szpitala. Ale na wstepie juz widac ze wiekszosc jest taka sama w tym szpitalu .
Izzi szafki nie uciekna jedz do innego szpitala i zobacz tam jaki szpital. Jak nie bedzie przy porodzie maz to zabierz mame, siostre abys nie byla sama. Innaczej traktuja jak jest kobieta nie sama a z kims a zwlaszcza z mezem.
kurcze ale miałaś pecha trafic na taki "personel",masakra :(
dziewczyny dobrze mówia,spróbuj zmienic ten szpital,bo w tym to chyba doechciewa sie wszystkiego :(
aha,juz pare razy pisałaś ze wychodzisz zaraz po porodzie a ja miałam pytac ale zawsze zapomniałam,a co z dzidziusiem? wychodzi razem z Tobą od razu po urodzeniu czy jak to ma wyglądac?
Masakra współczuje Ci;-)
Mam nadzieje ze na mnie sie nie beda wyzywac bo nawet ch nie zrozumiem;-/
Juz niedlugo bedziemy to miec za soba;-)
O matko!!A jakbyś miała skurcze, odeszłyby Ci wody albo mega duze rozwarcie to powiedzieliby żebyś poczekała na drugą zmianę?? bo czytając jak Cie potraktowali to byłyby na to duże szanse...Eh niecierpię naszej służby zdrowia, nikt się z Tobą nie liczy i każdy zbywa.
Nie martw sie kochana, juz niedługo będzie po wszytskim. Może faktycznie zrób jak radzą dziewczyny, podjedź do innego szpitala, może tam będą lepiej traktować kobietę w ciąży na rozwiązaniu. Daj znać jaką podjęłaś decyzję.
Pozdrawiam!