"on ma juz roczek, napewno moze juz jesc nabiał"
"przeciez dziecko musi jesc jogurty"
"skąd on weźmie te cenne witaminy jak ma tak mało zróznicowaną diete?"
"on pewnie w ogole nie miał nigdy alergii"
itp, itd.
nasze mamy. wiecznie o tym mówią. teściowa to w ogóle twierdzi, że on nie miał skazy, bo nawet po zmianie mleka dalej ma krostki na policzkach. nie ważne, ze jak był mały, a karmiłam go jeszcze piersią to wył wniebogłosy kilka godzin po tym jak zjadłam jogurt. to napewno coś innego. a lekarz napewno głupi.
w końcu uległam i dałam najpierw omleta z białkiem. cisza. nic nie było. a dziś kilka łyzeczek jogurtu. musiałam go nosićdo spania bo płakał strasznie. ale po kąpieli nie było widać zadnych krostek. nie rozumiem juz czy on ma skaze czy nietolerancje laktozy. czasem ma po czyms krosty na ciele, a czasem boli go brzuszek.
jestem na siebie zła. niby dobrze, że była prowokacja, kiedys trzebabyło sprawdzić czy coś sie zmieniło, ale czemu cholera mam na nim testować jak na króliku doświadczalnym?!
Komentarze
(2015-11-02 20:49)
zgłoś nadużycie
(2015-11-02 21:54)
zgłoś nadużycie