dzięki Kami, tak mnie wzięło na wspominki, marzy mi się takie spotkaanie ze znajomymi właśnie, a tęsknie bardzo bardzo za miastem, za tym gwarem, tam ciagle cos sie dzieje, nie to co tuuu :( póki mała cycusiowa, muszę poczekac...
...Wolny dzien od pracy, od obowiązków, odbiór nadgodzin lub urlop. Piekna pogoda, wsiadam w pociag, sama, bez zbędnych bagazy, to krótka podróż, w torebce woda, karty kredytowe, aktualna prasa do przeglądu w pociagu, dobra ksiązka. Jadę do mojego Miasta, tam , gdzie tętni życie. Codzienny stres zostawiam za sobą, teraz czas dla mnie, niepowtarzalny, wyjatkowy. W pociagu jest przyjemnie, o tej godiznie nie podrózuje zbyt wiele osób, czuję ten komfort, gdy nie trzeba skupiac się na jeździe samochodem. przeglądam lekka prasę, dziś nie magazyny finansowe, ale lekka stylowa prasa, cos o modzie, urodzie, cos dla mnie. Dzis nie intersują mnie kursy walutowe ani stopy procentowe, nie ineteresuje mnie nic.
Wysiadam na znajomej stacji, to juz koneic podróży, ale i poczatek przygody. Przechadzam sie znajomymi, starymi uliczkami, zatrzymuję się przed każdym pamietnym miejscem, wspominam, tyle sie tu dzialo, tyle osób, tyle wspomnien... Spacer trwa długo, spoglądam na monumentalne zabytki, dachy piętrzą sie nad głowami, gine gdzies w tłumie ludzi, lubię to... turystów sporo, fotografują, wymieniają poglądy, studentów, starszych ludzi, młodszych, wszelakich, może są tu pierwszy raz, a może setny jak ja, ale ja niemal znam tu wszystko jak własna kieszęń,w końcu kiedys to Miasto to byl mój Dom... nie przezkadza mi tłum, nie przeszkadza mi gwar... Zatrzymuje się na chwile w ulubionej kawiarni, zachwycam się każdą chwilą, wysłuchuję hejnał do końca i podążam dalej szlakiem przeszłości... Zaglądam do ulubionej księgarni, a wkrótce potem przemierzam kolejną dzielnicę, aby dotrzeć na obiad do ukochanej jadłodajni z czasów studiów. Tak, nadal ta sama, domowa wspaniała kuchnia znajomej pani. Witamy się, wymieniamy kilka uprzjemościowych zdań. niewiele mam czasu, jestem umówiona, z koleżanką w galerii... razem chodzimy po ulubionych butikach, kupujemy kilka modnych szałowych rzeczy, spora częśc premii zostaje wydana, a nastepnie biegniemy na seans wyczekiwanego premierowego filmu do kina... po seansie dołączaja do nas jeszcze inni znajomi i idziemy do ulubionego pubu na drinka, nie licyzmy czasu, nie speiszymy się nigdzie... sluchając ulubionej muzyki, łatwo zapomnieć o mijających godzin... z ledwością łapię ostatniego busa do domu, w dobrym humorze, lecz z żalem żegnamy się szybko i obiecujemy sobie wkrótce ponowić spotkanie...
...tak było, miło powspominać, bylo minęło, teraz mam coś więcej, ale są takie chwile jak dziś, że trochę mi żal tej swobody, szaleństwa... może kiedys jeszcze, może jeszcze się uda, a może kiedyś nawet wezmę moją córkę i zaszalejemy razem :*