Przytulam.... Każdy ma prawo do gorszych dni ale nigdy nie można się poddawać kochana. Masz wspaniałe dziecko,masz dla kogo żyć. Ma Cię kto motywowac do dalszej walki. Głowa do góry,cycki do przodu!!!
Tak właśnie się czuje. Jakbym rozsypala się na milion kawałków i kompletnie nie mogla się pozbierać. Ja dzielna dotychczas matka Polka przyznaje się ze przerosło mnie chyba wszytsko. Samotnosc niezrozumienie tysiąc obowiązków w pracy i drugi tysiąc w domu. zbuntowane dziecko z humorami i potrzebami bliskości z mamą a ja stałe nieobecna. Jak obecna to znów Udreczona wiecznie zmęczona obciążona. Dziś szala się przeciążenia. Poddałam sie. Łzy kapia same. Jedna po drugiej słonym strumieniem spływają. Powinnam być silna powalczyć ale sama nie wiem czy kolejny kryzys da się przetrzymać czy po prostu już nie mamy i cum rozmawiać? Jeśli ktoś nie podaje ręki lecz świadomie odpycha yo czy jest juz w ogóle o czym mówić i nad czym się zastanawiać? Pomyśleć że są takie czarne dni jak ten. Nie wiem co będzie dalej. Jeśli nawet Wyjrzy znow słońce jak zazwyczaj bywa po nawet najczarniejszym dniu to czy ja otworze się na nowo?
Chciałabym moc sobie pomoc. Ale nie da się siebie samej przytulic. I to nie to samo gdy własna ręka ociera łzy.