szukałam radości życia. łapałam pojedyncze chwile i drobne radości. cieszyłam się.każdym sukcesem. spoza chmur wyjrzało słońce i wzbudziło we mnie wielka nadzieje ze jeszcze się podniose. ze mogę wszystko. ze on mnie kocha. ze mu zależy. ze córka mnie kocha ze mnie.potrzebuje. ze jestem dobra dzielna mamą. podniosłam się sama. pozytywnymi.myślami ktore jakby podświadomie wzbudzałam myślałam że wygram sama. ze juz nie upadne a jeśli nawet to szybko wstanę bo przecież znam już receptę złoty środek... potem wpadłam w wir.pracy ulatywały.kolejne dni. tygodnie. było.dobrze. rozchorowalam sie bo z natłoku spraw obowiązków spadła.odporność. tydzień siedziałam z Córką. i znów.to.znów . to wróciło. znów poczułam jak wpadam w te sama czarna otchłań. jak sobie nie radze z własnym dwu i.prawie pół letnim dzieckiem ja.to wszystko mnie przerasta. jaka jestem okropna w lustrze zaniedbana. tak jakby spadły mi rozowę.okulary. każda porażka macierzyńska uświadomiła.mi ze wcale.nie jestem dobra mama. skoro nie radze.sobie z tym i owym. skoro.znów brak mi sił aby.milionowy raz robić jedno i to samo. znów zapragnelam uciec. jak najdalej. ale gdzie?? a on m. i jego kasliwe uwagi znowu jak sztylety w serce. a dopiero przed chwila nie zważalam na te słowa aż tak. znowu upadłam. wstanę i znów będzie jak dawniej. byle.przetrwać dziś.
Komentarze
(2016-10-09 21:41)
zgłoś nadużycie
(2016-10-09 21:48)
zgłoś nadużycie
(2016-10-09 21:48)
zgłoś nadużycie
(2016-10-10 09:37)
zgłoś nadużycie