W poniedziałek wizytę u ginekologa miałam na godzinę 11. Wstałam już o 7 ,bo nie mogłam już spać...tak się cieszyłam ,że poznam płeć dzidziuni- bo w końcu 20 tydzień był ;) Weszłam do gabinetu, lekarz mnie zbadał i kazał się położyć do USG. Cała rozpromieniona powiedziałam: "ooo to już dziś poznam płeć" . A lekarz : "Nie ,dziś jeszcze nie" ... Już serce zaczęło mi bić szybciej ze złości...i myslę jak to? Robi mi USG, pokazuje serduszko, nóżki, rączki, główkę, kręgosłup,widac nawet jak nóżkami rusza...i mówię "niech Pan szuka narządów płciowych" On zaczął się śmiać i mówi ,że następna wizyta za miesiąc ,a USG zrobi mi za dwa miesiące. Myślę sobie "cooooo? Mam czekać dwa miesiące" ?? O nieeee!! Akurat mama była u koleżanki na herbacie, która jest żoną ginekologa i ma on sprzęt lepszej generacji. Więc od razu zadzwoniłam do mamy ,żeby mnie umówiła na badanie 4D. Żona tego Pana skontaktowała się z nim i on stwierdził ,że najlpiej 4D zrobić w 22 tygodniu, bo rzekomo więcej można zobaczyć. Więc już poczekam jeszcze ten tydzień ;) Ale odliczam już dni ....
Komentarze
(2010-11-20 17:38)
zgłoś nadużycie
(2010-11-20 18:00)
zgłoś nadużycie
(2010-11-20 18:26)
zgłoś nadużycie
(2010-11-20 19:52)
zgłoś nadużycie
(2010-11-20 21:25)
zgłoś nadużycie