Wymiękam. Od kilku dni czuje się jak kupka nieszczęścia.
Połowa 34 tygodnia, a ja nie mogę chodzić. Boli mnie miednica, mam skurcze w pachwinach i straszne bóle pleców.
Wojtuś jest bardzo ruchliwym dzieckiem , ruchy bardzo bolą , bardzo, bardzo. Ciągle wystawia mi nogę jak nie w żebra to z boku brzucha. Brzuch ogólnie nie jest duzy, ale bardzo napięty i mam wrażenie, że mi skóra popęka.
Ogólnie całymi dniami ttylko narzekam i wsłuchuję się w ciało. Często słyszę "pykanie " w brzuchu, może to pecherzyki powietrza w jelitach, ale ja mam wrazenie, że niedługo mi wody chlusną.
Gdyby nie mąż, to bym padła. On ogarnia Hankę wieczorem ja zasypiam o 21 i budzi mnie budzik o 7 rano. Krążę między domem, a przedszkolem 4 razy dziennie. Niby niedaleko, ale połowa drogi to schody u mnie w klatce.
Dwa tygodnie temu wszystko było pozamykane, szyjka w miere długa, więc mam nadzieję że jeszcze posiedzi....
Hania w przedszkolu bryluje, ale droga do i z to koszmar.
Rano się ociąga, w szatni wymyśla, ciągnie mnie za rękaw, płacze czasami i woła bezgłośnie jak rybka "mamo", a jak wracamy to wystarczy jej impuls i wyje do samego wieczora.
Czasami jest dzień , że jest cudownie, biegnie w podskokach, wraca zadowolona, śpiewa nam piosenki i ciagle opowiada,ale czasami padam z zagadywania, tulenia i "leczenia" wymyślanych chorób.
Zaczęła ładnie jesć, ładnie się bawi z dziećmi, śpi na leżakowaniu , i podobno jest super . Trudno, musi jakoś odreagować.
Będzie jeszcze gorzej, im bliżej porodu tym ona jest bardziej niespokojna. Mimo, że nie jest to temat nr 1 w domu, żyjemy normalnie , beż przeżywania, szykujemy rzeczy powoli, bez spiny.
Dwa tygodnie temu miała 3 urodziny :) Byli dziadkowie jedni i drudzy i ciocia z wujkiem i Zuzią :) Był tort z księżniczkami, prezenty i występ Hani :)
Musieliśmy odtańczyć kółko graniaste, karuzelę, śpiewać piosenki z przedszkola i bawić się w pociąg :) Dawno jej nie widziałam takie szczęśliwej i rozpromienionej :)
Mimo wszystko cieszę się z ciąży, przedszkola, uspołeczniania Hani itp.
Popranie kilku ubranek białych, w których chodziła Hania tuż po urodzeniu uśiwadomiło mi, że niedługo będą na innym malutkim ciałku.
Już niedługo :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 9 z 9.
Wydaje mi się że ona jest bardzo wrażliwa, wszystko mocno przeżywa. Będzie lepiej, do przedszkola sie bedzie coraz bardziej przyzwczajać, bedzie starsza, bedzie mieć koleżanki. A brzuch też juz zaniedlugo przestanie przeszkadzać:)
Nie moge z tej bezglosnej rybki :D
Swoja droga to wspolczucia, juz niedugo. Trzymam kciuki :*
Kasiu, skarbie po prostu masz chwilowy kryzys widząc nastroje Hani. Wojtuś nei daje Ci wytchnąć... i do tego wszystkiego masz prawo. Hania jest cudowną, wrażliwą dziewczynką, ale ma bardzo marą mamę, ktora wspiera ją we wszystkim. Poradzicie sobie dziewczynki. Buziaki ![]()
![]()
Ju lepiej odpukac, za dlugi dzien dla niego byl wiec odbieram Go teraz o 12.30, pani powiedziala, ze widac roznice w zachowaniu, jest spokojniejszy. Za szybko byl wrzucony na gleboka wode. Od poniedzialku bedziemy probowac do konca zajec. Dziekuje za pamiec :*