Gdzie jest ciepło, wiosna i kolory?
Czuje potrzebę doświetlenia się słońcem :)
Żyjemy powoli, dzieci rosną szybko , może czasami za szybko?
Hania ma 4,5 roku dalej ma 122 cm, dalej waży 26 kilo i dalej jest madra, pyskata bestią. Wróciła do przedszkola po wirusie jaki nas pod koniec stycznia dopadł . W sumie zaczęło się od niej , dzieci w grupie powoli się wykruszaly i dopadło i ja. Prosto z jasełek połączonych z dniem babci i dziadka pojechaliśmy do lekarza , standardowy schemat stycznia jak mówiła pani doktor . 4 dni gorączki przeważnie na wieczór i w nocy, po kilku dniach kaszel. Kaszlu takiego nie miała w życiu. Mokry , odrywający się kaszel , aż miała zakwasy, powychodziły jej żyły na brzuchu klatce i twarzy. Trwało to 3 tygodnie prawie , gdzie oskrzela i płuca były czyste.. masakra. Wojtek złapał tydzień po niej , ale i niego poszło na oskrzela . Więc antybiotyk , inhalacje, klepanie, skakanie , żeby wykaszlal wszystko . Też się wymęczył.
Dodatkowo od miesiąca idą mu 3 wszystkie cztery na raz. Osłabiony , wkurzony, zasliniony, odparzony na jajkach okropnie :/ ale cóż trzeba to przejść :(
Hania ma teraz fazę na pisanie , literki , czytania pierwsze próby . Wraca z przedszkola , siada do pisania , zadań , kupujemy jej książki że szlaczkami, kropkami , tylko to teraz ja interesuje :) pewnie jak pójdzie do szkoły to jej przejdzie :P
Zrobiła mi się taka dorosła , taka poważna , wszystko chce robić sama, ale ma za to problem ze słuchaniem.....czasami powtarzam wszystko po 1000 razy , a ona siedzi jak zaklęta.
Wojtuś też już kawał chłopa . 15 miesięcy na liczniku. 80 cm i 11 kilo wagi :) jak pisałam wcześniej ma przypał z zębami, zrobił się baaaardzo charakterny. Czasami potrafi wpaść w szał , stać i tupac w miejscu jak wariat. Próbuje dużo gadać . Mówi mama, tata, Ania, dziadzi, baba, miau, hau, nie , tak , mniam, ała, mamaaaaaaa( niezliczoną ilość razy dziennie ), pici, tututut na trąbkę , halo , cze, papa, miii na misia i lala.
Lubi się bawić klockami i lalkami z Hania , przytula misie wszystkie, a oprócz tego wszędzie si wspina, wszystko otwiera , biega jak szalony. Na dworze , albo jedzie w.wozku całą drogę , bo jak go wyjmę to już nie włożę . Drze się jak potłuczony, wierzga, pręży się i za nic nie usiądzie w.wozek ! Idzie sam . Nie da ręki , nie chce być pilnowany tylko zaplitala z rozłożonymi rękami .
Apetyt ma za dwoje , tylko nie mogę nauczyć go pić z niekapka. Umie z słomki , ale i tak płacze żeby dać butle że smokiem. Walczę z tym zaciekle , może się uda :)
A ja , no cóż . Ja jestem w.jakims totalnie złym punkcie życia . Zachlysnelam się podwójnym macierzyństwem i teraz jestem w czarnej dupie. Bardzo bardzo dokucza mi teraz nerwica. Po ich chorobach styczniowych teraz mam taki rzut, że czuje się prawie jak na początku kiedy się pojawiła , a wtedy byl totalny totalny dramat. Nie daje się jak.moge, ale to się odbija na moim zdrowiu, bo niszczy mnie od środka bardzo. Cierpią dzieci , bo brak mi cierpliwości, dystansu , oddechu . Cierpi mąż , bo albo na zmianę płacze , albo biegam , sprzątam , nadrabiam czas kiedy go nie ma w.domu i ogarniam co się da. Sama się dziwię, jak wytrzymuje z taką wariatka i za to mu jestem wdzięczna najbardziej na świecie . On teraz pracuje bardzo dużo, w domu jest tak rzadko , ze wszystko jest na mojej głowie , wiem i rozumiem , że tak trzeba jeśli chcemy myśleć o wakacjach , remoncie itp, ale to bardzo trudne .
Nie planuje przyszłości , nie myślę o świętach nawet. Żyje z dnia na dzień , może w dwudniowym wyprzedzeniem . Wiem, że to potrwa jeszcze rok , wiem że potrzebuje wiosny , wiem że potrzebuje zmiany , ale narazie mam ochotę leżeć i płakać .
Musiałam odstawić tabletki hormonalne, bo zaczęły mnie bardzo boleć i cierpnac nogi . Przez to, czuje się jak balon z krostami jak w.gimnazjum . Nie wrócę do tego,muszę znaleźć inne wyjście jak sobie poradzić z testosteronem.
Cieszę się ogólnie , że nie jest gorzej. Dzieciaki chorują na głupoty, mąż póki może to pracuje dużo , ja ogarniam ten chaos , ale muszę przeczytać książkę , muszę z obić remont i zobaczyć morze.
A i odstawiam się powoli od mięsa i bardzo , bardzo mi się to podoba.
Oby mi się udało zrealizować te cele :)
Całujemy mocno :*
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
Na wiosne pozcekamy jeszcz eco najmniej z miesiąc... My jednak staramy sie korzystać z zimy (zwłaszcza teraz jak w końcu jest prawdziwa zima)i nie zaszywać się w domu, bo wtedy te zimowe dni naprawdę sie ciągną.
Trzymaj się - pozdrawiamy!