Jutro idę do szpitala na wywołanie...ogarnia mnie szczęście ,ale też i przerażanie.Szczęście,bo już nie długo zobaczę mojego synka:):):)przerażenie, bo nie wiem co mnie czeka:(:(:( W szpitalu mam być na 19.00. Najpierw podstawowe badania tj.ciśnienie(które mam zwariowane od tygodnia),mocz,ktg.Potem pierwsza dawka żelu z hormonem i czekanie,jak nie zadziała to po kilku godzinach następna dawka...Jeżeli szyjka zacznie się rozwierać to przebiją mi pęcherz płodowy,podobno nic nie boli,ale na samą myśl ogarnia mnie strach:(Jeżeli to z kolei nie zadziała wtedy dopiero oksytocynka...Takie są procedury w angielskich szpitalach...Wczoraj powiedziano mi,że wywoływanie może trwać nawet 3 dni(:Zobaczymy jak to będzie...W czwartek miałam masaż szyjki i nic to nie dało,więc może być cięzko... Najbardziej szkoda mi mojej mamy,która przyjechała do mnie pod koniec października,bo byłyśmy przekonane,że urodzę w terminie(2.11),albo nawet przed i tak zamówiłam jej bilety na samolot.Niestety powrotny ma na pojutrze(środę) i może być tak,że nie zobaczy swojego wnusia:( No cóż kto to mógł przewidzieć:(niestety pobytu nie może przedłużyć ,bo musi wracać do pracy,bo wybrała cały urlop na to,żeby przejechać do córci i pomóc przy wnusiu:) a Szymusiowi się nie spieszy,mały uparciuch:) Dziewczyny trzymajcie za mnie kciuki... Jeżeli miałyście wywoływany poród napiszcie proszę,jak to przebiegało u was...? dzięki z góry:)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Ja miałam wywoływany poród...rodziłam w irlandii więc pewnie wszystko przebiega podobnie...o 12 dostałam pierwszy żel (nie zadziałał), po sześciu godzinach ( o 18) następny..i powiedzieli że jak ten nie podziała to następny dopiero rano bo bym z bólu nie wytrzymała ale że z reguły drugi już działa...i faktycznie podziałał...no i tak czekali aż bedzie jakieś konkretniejsze rozwarcie ( między czasie podawali mi gaz), potem podali kroplówke z oksytocyną (miedzy czasie znieczulenie zwykłe a potem zewnatrzoponowe) i dalej czekali na rozwarcie...potem cewnik przebicie pęcherza płodowego...i tak po 12 godzinach od drugiego żelu urodziłam...
u ciebie może się wszystko potoczyc szybciej bo jestes po terminie więc sie nie martw...
ja rodziłam w 35tc martwego synka wiec mogli tyle czekac bo nic nie ryzykowali a taki porod mial byc lepszy dla mnie...ale wiem ze sie przymierzali do cc..
dlatego nie martw sie wydaje mi sie ze jak jeden żel nie podziala u ciebie to zrobia ci cc...Powodzenia i trzymamy kciuki!!!
ojjjjjjjjj to juz tuz tuz ... trzymam kciuki
!!!!
Trzymam kciuki !
Zobaczysz wszystko bedzie ok :)