Kati los strasznie daje Wam po dupie. Ciągle cos sie psuje,cały czas jakieś komplikacje i niedziwię się,że Ci ciężko to wszystko znieść. Bo każdemu by było. Ale pamiętaj ,żę codziennie rano masz dla kogo wstac z łożka i walczyć. W takich cięzkich sytacjach trzeba dostrzegać każdą pozytywna drobnostkę żeby nie zwariować do końca... Zawszę będę Ci kibicowala :*
Podziwiam ją za siłę, umiejętność podniesienia się, kiedy się upadło i kiedy przyszłości nie widać...
Mam nadzieję, że pamiętając ten wpis zbiorę siłę, zeby działać.
Wiele z Was twierdzi , że jestem zgorzkniała. Trudno jednak, naprawdę trudno, widzieć sens zycia, kiedy wszystko was zawodzi. Od 1,5 roku jestem na terapii. Mam stany depresyjne i myśli samobójcze. Biorę leki.
Żyję tak od 8 lat. Nie rok czy dwa. Nie pamiętam czasu, kiedy było dobrze. Od smierci mojego Taty życie sprawiło mi tylko jedna wspaniałą niespodziankę - narodziny córci.
Przez osiem lat tylko jedna dobra rzecz w życiu...
W domu jest coraz gorzej. W związku jest gorzej. Codzienna przemoc. Brak pracy. Brak zdrowia i sił. Bez tabletek przeciwbólowych nie wstanę z łóżka.
Oprocz męza i dzieci nie mam rodziny. Nie mam rodziców. Nie mam brata czy siostry. Nie mam kolezanek. Nie mam przyjaciół. Czuję się strasznie samotna.
I systematycznie kolejne kłody toczą sie pod nogi.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Misiu nie czytaj więc moich wpisów, skoro przykro się je czyta. Nie pisze tylko o smutnych rzeczach.
A na leki , na prywatną wizytę u lekarza mnie nie stać, - dziś nie mam nawet na chleb. Nie wiem ska wezmę pieniadzę na jedzenie do renty meża w piątek.
Nie zamierzam sie tlumaczyć. Szczegolnie Tobie. Napsialam , ze biore leki wiec tak jest. I prosze nie pisz do mnie więcej.