Ja też w tym tygodniu sprzedałam w takiej grupie sprzedażowej na fejsbuku swoje piękne fuksjowe szpilki i jeszcze parę innych rzeczy, żeby mieć dla córki na wiosenne ciuszki. Koniec końców musiałam te pieniądze wydać na bieżące potrzeby typu soczki, jogurty, pampersy itp., bo jej ojciec ma wszystko w głębokim poważaniu i w ciągu miesiąca dał mi na nią uwaga uwaga... 100 zł. ;]
Ostatnio zaczęłam prowadzić sprzedaże na allegro by mieć trochę swojego dochodu, z racji tego, że nie pracuję. Pieniądze z aukcji postanowiłam przeznaczyć na Wiktorię (głównie na ubranka, bo moje dziecię rośnie jak na drożdżach i nie nadążam w temacie czasami). J. wczoraj zapytał, czy może sobie ode mnie przelać trochę kasy (mamy konto wspólne, gdzie oboje jesteśmy współwłaścicielami, J. jest administratorem tegoż konta, ale każde z nas ma oddzielne numery oraz karty). Zgodziłam się na 20 zł. Przed chwilą spojrzałam na saldo. Jest na nim 1,85 zł. Czyli wypłacił 30 zł. Na co? No na piwo, a na co by innego?
Jest mi cholernie przykro. Przepił pieniądze przeznaczone na nasze dziecko. Nie cierpimy biedy, mamy za co żyć, ale no kurde... Widzi, że zbieram, że sprawia mi to przyjemność, kiedy mogę Małej coś kupić od siebie.
Żyję tylko dla mojej Malutkiej. Tylko ona mnie motywuje do wstawania rano. Do życia. Do oddychania. Do wszystkiego.
A weekend? Jak zwykle. Siedzenie przed komputerem i picie piwa. Nic się nie zmienia, a ja ciągle mam nadzieję... Ile jeszcze?
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 14.
wabik, to faktycznie "dużo"... Ja już mam chwilami dosyć, co weekend to samo. I co weekend łudzę się, że tym razem będzie inaczej, lepiej. Dodatkowo usłyszałam masę przykrych słów ("i tak nic nie robisz, a ja zarabiam pieniądze" - tak mniej więcej to brzmiało), których normalnie by nie powiedział. W życiu nie myślałam, że kupienie piwa jest ważniejsze niż potrzeby własnego dziecka. Czuję się okradziona, inaczej tego nie nazwę. Od mojej mamy już nie pożyczy, bo jest u niej zadłużony na parę stówek, więc do mnie leci. Nie z takim człowiekiem się wiązałam.
Hm ja z moim mężem też mam wspólne konto:) Nawet do mojego ma dostęp niby nieraz przeleje mi coś bez mojej wiedzy ale nie jest to na picie piwa tylko na bierzące wydatki, małemu też wszystko kupuje, choć nieraz skneruje na ciuszki bo uważa że ma ich za dużo. Nażekam na niego ale widze, że nie mam chyba tak dużych powodów. A ty naprawdę zrób z tym porządek bo teraz malutka tego nie rozumie ale za jakiś czas będzie rozumiała, a poza tym Tobie też należy się szczęście a chyba szczęśliwa nie jesteś
natalii, to nie jest takie proste... Tatuś z niego dobry, jeśli chodzi o zajmowanie się Małą (chyba, że w grę wchodzi przewijanie), a mi też na nim zależy... Za dużo razem wywalczyliśmy by tak po prostu to wszystko przekreślić. Ciągle mam nadzieję, nawet chciałam mu zaproponować terapię dla par i małżeństw, ale on twierdzi, że to ja mam problem. Po prostu nie może pogodzić się z utratą życia kawalerskiego. Nie wiem już, z której strony do niego podejść by zrozumiał, że teraz nie ma ON, tylko jesteśmy MY...
Zrobilaś błąd w ogole mu coś dając, powinie jasno wiedzieć że to nie są pieniądze twoje tylko dziecka i od tego wara. Trzeba wyznaczać granice, a faceci potrzebuja bardzo jasno postawionej sprawy inaczej nie rozumią...
patrycjac, u nas też to nie jest tak, że każde pieniądze idą na przepicie. Jak dostaje wypłatę to kupuje dla Małej pampersy i wszystkie inne rzeczy, część kwoty przelewa mi (w granicach do 200 zł). Jednak przez te jego weekendowe piwko często musimy się zapożyczać u mojej mamy. Ubrankami zajmuję się ja, bywa że też sobie sama od niego przelewam trochę kaski, ALE zawsze go informuję o tym i mówię jaką kwotę konkretnie "biorę", ba - nawet mówię na co! Zgodziłam się na 20 zł, a ogołocił mnie do zera, wiedząc na co te pieniądze chciałam przeznaczyć. Wystarczy tylko, że ma puste konto, a zbliża się "piąteczek, piątunio" i już zaczynają się poszukiwania źródełka by mieć na świętowanie weekendu. Wystarczyłoby jakby świętował nieco skromniej... Oraz więcej czasu poświęcał mi niż komputerowi. Tylko tyle mi do szczęścia brakuje.
agawita, no teraz widzę... Chciałam mu sprawić trochę przyjemności i wyszłam na tym... jak zwykle. Do tego nasłuchałam się trochę na swój temat, kiedy miał już nieco w czubie. Najlepsze jest to, że niedługo wstanie i... nic nie będzie pamiętał, żadnych przykrych słów. Nie będzie wiedział nawet dlaczego jestem zła.
kurde... jak mogł przepić pieniądze przeznaczone dla dziecka:/ rzeczywiście przykre to jest...
wiadomo że nie wszystko jest albo białe albo czarne, ale powinnaś mu uświadomić, że dziecko ma ważniejsze potrzeby, a nie każdy weekend jest od świętowania, u nas weekend to jedyny czas kiedy mąż może dłużej pobyć z synkiem, choć i dziś jest w pracy eh