Dokladnie @veecky...
Pamietam, ze bedac jeszcze w pierwszej ciazy nie zakladalam, ze bede karmic piersia tak dlugo (karmilam rok wylacznie piersia)...
Dookola mialam przyklady tego, ze z roznych powodow kobiety bardzo szybko przechodzily na butelke.
Takze dla mnie bylo to czyms normalnym. Zakladalam, ze drobiazg moze sprawic, ze nie bede mogla dalej karmic.
Np. moja szwagierka musiala przerwac karmic piersia ze wzgledu na leki, ktore bala.
Tak wiec zakladalam, ze np. gdy sie pochoruje to juz karmic nie bede mogla.
W planach nie nastawialam sie wiec na karmienie piersia na sile bez wzgledu na wszystko.
Urodzila sie cora, po poczatkowych problemach (nawal, poranione brodawki, stan zapalny piersi z goraczka) karmienie piersia zaczelo przebiegac juz tak, jak chcialam (nie licze oczywiscie tego, ze mloda praktycznie bez przerwy wisiala przy piersi)... :)))
W kazdym razie, jak mloda miala miesiac dostalam zapalenie zatok... Oczywiscie antybiotyk... Bylam pewna, ze lekarz kaze mi przestac karmic piersia... A on?
Kazal karmic dalej i przypisal mi taki antybiotyk, ktory moglam brac podczas karmienia...
W kazdym razie... nie stawialam sie nigdy pod pregierzem... Nie stawiam tam rowniez innych kobiet. Moja polozna byla totalna luzara i jak np. przy sredniej mialam problemy, bo bylam zbyt juz tym wszystkim przemeczona, to ona doradzila:
"pani Kasiu, gon mezona po modyfikowane. Da je pani, jak juz nic innego pani nie pozostanie..."...
Nie zmuszala, zeby karmic za wszelka cene... Zdecydowalam sie karmic dalej... po kilku razach, gdy podalam modyfikowane mloda dostala niestety takiej brzydkiej wysypki, ze wrocilam znow do cycka...
Ale do rzeczy...
Nie rozumiem ani "terroryzmu laktacyjnego" ani "butelkowego".
Ktos moze odebrac to, ze tu pisze o tym, ze probuje przedstawic karmienie piersia, jak cos megacudownego. Ale tak nie jest. Chodzi mi raczej o to, aby pomoc tym kobitkom, ktore karmic chca, ale maja rozne problemy... i np. nie chcialyby zbyt szybko siegac po butelke. A takie tez sa...
Jezeli ktos siegnie po butle z modyfikowanym, bo czuje, ze tak jest najlepiej, to jego sprawa i wazne, aby sluchal swojego glosu... Przeciez szczesliwa, zadowolona matka = szczesliwe, zadowolone dziecko.
A matka karmiaca piersia na sile, pomimo, ze to ja unieszczesliwa... szczesliwa ani zadowolona nie jest.
Takze uwazam, ze NIC NA SILE... :)))