Wałówka dla taty.
Co przygotujecie do jedzenia dla Waszych dzielnych mężów, żeby Wam nie zemdleli po kilku godzinach porodowych trudów? :>
Wałówka dla taty.
Co przygotujecie do jedzenia dla Waszych dzielnych mężów, żeby Wam nie zemdleli po kilku godzinach porodowych trudów? :>
ooo o tym nie pomyslalam, zeby cos zrobic do jedzenia. obawiam się, ze on bedzie w takim amoku, ze nie bedzie myslal o jedzeniu ale musze go zapytac.
ostatnio uswiadomilam go, ze bedzie przecinał pempowine..zdębiał..nie zdawal sobie sprawy z tego, ze moze a nie musi tego robic. przestraszył się, ale dzielny nadal chcę rodzić ze mną.
O wałówce wcale nie myślałam,to zależy kiedy nas to zaskoczy,w jakim stanie będziemy,czy w ogóle o tym będę wtedy myślała?Jak dam radę to zrobię kanapeczki,albo mężuś sam zrobi...
A wracające do podkładów poporodowych,to ile tego bierzecie do szpitala bo już sama nie wiem.może 1 paczkę i później mąż doniesie,chyba nie będzie potrzebne tak szybko 2 opakowanie.
I jeśli mogłybyście mnie uświadomić,podkład to jest ta "większa podpaska" i te w kształcie kwadratu pod tyłek jeszcze,by nie zabrudzić prześcieradła?
A może takie podkłady pod prześcieradło położyc pod prześcieradło żeby łózka nie zafajdac bo prześcieradło bynajmniej u nas w szpitalu to co rano chodzi położna po salach i pyta czy któraś chce.
Ja dla męża kupię pare czekolad,snickersów,jakiś napój w razie czego,biszkopciki czy ciasteczka coś tego typu,bo wiadomo kanapek raczej wcześniej się nie zrobi a jak już będzie sią akcja zaczynała to raczej żadna kanapek nie będzie robic :)
A weźcie też sobie jakieś jedzenie dla siebie po porodzie,bo po porodzie możecie byc głodne,a jedzenia Wam nie dadzą w szpitaluy a w niektórych sklepiki są w oznaczonej porze czynne jakieś biszkopciki,sucharki,wode czy coś tego typu.
Na pierwsze objawy głody może wystarczy :)
Mój niestety nie będzie rodził ze mną bo musi miec ukończoną szkołe rodzenia w naszym szpitalu a jest drogo więc odpada a zapłacic za sale nie można i taka tu polityka.
Co do wałówki to mój M. generalnie nie je w tego typu sytuacjach. On jedzenie celebruje i traktuje jak mantrę ;) czyli musi mieć co najmniej godzinkę w spokoju. Jeśli nie ma warunków to nie zje. Ale zapakuję mu 7daysy te małe i jakiś jogurt. Ale założę się, że nawet nie tknie. W kanapki chyba nie ma sensu się bawić, choć na szkole rodzenia powiedzieli, że jak się zacznie poród to zdążymy jeszcze wspólnie upiec ciasto ;) A jak będzie po wszystkim to zamówimy pizzę ;)
Podkłady na łóżko planuję zakupić, czyli takie ceraty pod prześcieradło, żeby nie zafajdać materaca wnętrznościami. Co do wkładów poporodowych, to mam nadzieję, że większe podpaski wystarczą.
Pewnie w czasie porodu się o jedzeniu nie myśli... ale kiedy dziecko się urodzi i emocje trochę opadną to trudno mi uwierzyć, że nie zgłodniejemy, zwłaszcza, że od ostatniego posiłku może minąć wiele godzin.
Jeszcze kilka rzeczy, których nie mam w torbie, a z którymi się spotkałam, że się przydają:
- pomadka na wysuszone usta
- szczoteczka i pasta do zębów dla taty
- dmuchane kółko do nauki pływania :)