Pierwsze KTG za mną. W końcu się dowiedziałam co to skurcz :) Jak sobie leżałam i patrzyłam na te zmieniające się liczby, to dopiero zajarzyłam, że to co czasem czuję jest skurczem. Oczywiście, w domu, zajęta innymi sprawami, w ogóle tego nie odczuwam. Na tym wykresie dochodziło do 50% (czyli "jakieś tam są" jak to powiedziała lekarka). Jaś się mało ruszał, mimo że całą drogę w tramwaju beztrosko sobie brykał. Jakby wyczuł, że jest obserwowany i nie miał zamiaru się ujawniać :)
Następne 15 listopada. Jak widać wszyscy wyluzowani i tylko mój lekarz twierdzi, że urodzę wcześniej.
ps. rany jak ja mam do tego szpitala daleko :( po drodze z okien tramwaju patrzyliśmy na korki... jak nam przyjdzie jechać w godzinach szczytu... to chyba lepiej będzie się przesiąść na tramwaj :D